Myślał, że ratuje małego szczeniaczka. Prawda o zwierzaku okazała się druzgocąca
Funkcjonariusz Carlo Mastromattei otrzymał zgłoszenie o rannym szczeniaku na ruchliwej jezdni w pobliżu Suffolk Downs w stanie Massachusetts. Dostawał już podobne zgłoszenia i zdarzało mu się interweniować w sytuacji porzuceń zwierząt, dlatego wiedział, że musi działać szybko. Jednak to, co zobaczył po dotarciu na miejsce, bardzo go zdziwiło. Nie takiego widoku się spodziewał. Okazało się, że szczeniak, o którym mówiła osoba zgłaszająca, był całkiem innym zwierzęciem!
„Szczeniak” na ruchliwej ulicy
Policjant, Carlo Mastromattei, ma duże doświadczenie w służbie. Miewał już interwencje zarówno w kwestii kradzieży, przemocy i drobnych przewinień, jak i interwencje do porzuconych lub zaniedbanych psów. Tym razem miałoby podobnie. Kiedy otrzymał zgłoszenie o rannym „szczeniaku” na ruchliwej jezdni w pobliżu Suffolk Downs w stanie Massachusetts, nie czekał długo, od razu zebrał się, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Wiedział, że na tak ruchliwej drodze zwierzak jest naprawdę w sporym niebezpieczeństwie. Mogło grozić mu potrącenie. Nie było chwili do stracenia.
Jadąc we wskazane miejsce liczył się z tym, że napotka przestraszonego szczeniaka, który nie będzie chciał się złapać. Chciał mu udzielić pomocy, ponieważ prawdopodobnie był ranny. To, co zobaczył jednak, kiedy był już we wskazanej okolicy, naprawdę go zszokowało. Okazało się, że porzucony szczeniak jest całkowicie innym zwierzęciem. Był to nie pies, a kojot! Czyli zwierzę podobne do psa. Mężczyzna próbował skontaktować się z lokalnymi organizacjami pro-zwierzęcymi, wiedząc że nie może zostawić rannego zwierzęcia na skraju drogi. Niestety, o tej porze nikt nie odbierał. Zadzwonił więc do Lisy Cutting, założycielki fundacji Ocean View.
Kojot został w porę uratowany
Jak dowiadujemy się z relacji opublikowanej na stronie stanowej policji, kobieta przybyła na miejsce zdarzenia i pomogła zabezpieczyć kojota, umieszczając go w skrzyni. Następnie, wykraczając poza swoje obowiązki, funkcjonariusz Mastromattei zabrał zwierzę do domu, aby zająć się nim wraz ze swoją dziewczyną, Ann Beth. To był naprawdę piękny gest z jego strony! Nie pozostawił zwierzęcia na pastwę losu, tylko postanowił się nim zaopiekować. Mały kojot spędził pierwszą noc w domu policjanta, a nazajutrz przetransportowano go do ośrodka Tufts Wildlife w North Grafton. Został oodany w ręce specjalisty od dzikiej przyrody w Berkshires, który zajmie się jego rehabilitacją i przystosuje do życia na wolności, gdzie ostatecznie powróci, aby dalej żyć.
Departament składa szczere podziękowania funkcjonariuszowi Mastromattei, jego dziewczynie oraz hodowcom z Ocean View i Tufts za ich pełną współczucia opiekę nad tym pięknym stworzeniem. – napisano na Facebooku.
Szczeniak, a raczej mały kojot, jak się okazało trafił w naprawdę dobre ręce, dzięki którym niedługo dojdzie do siebie i zostanie wypuszczony na wolność. Trzymamy za to mocno kciuki!