Mały jelonek nie chciał odejść od mężczyzny, który uratował mu życie
Cudowna historia o małym jeleniu i człowieku. Ta dwójka poznała się w dość nietypowych okolicznościach, gdy ranne zwierzę zostało porzucone przez swoją rodzinę. Mężczyzna nie miał zamiaru pozostawić malucha w lesie. Wziął je ze sobą do domu. Na samym początku chciał tylko, aby jelonek wrócił do pełnej sprawności i żeby mógł wrócić do swojego naturalnego środowiska. Jak skończyła się ich znajomość?
Darius bardzo lubi chodzić po lesie i obserwować żyjące w nim zwierzęta. Pewnego dnia zwrócił uwagę na rodzinę jeleni. Wśród nich było ranne maleństwo, które z trudem podążało za resztą.
Jelonek był bezradny i tracił siły. Jak się później okazało, na jego brzuchu znajdowała się jeszcze świeża krew, która świadczyło o tym, że zwierzę dopiero co przyszło na świat.
Finalnie jego rodzina pobiegła dalej i zostawiła maluszka.
Dariusa zaniepokoiło to, że zwierzę miałoby pozostać w miejscu, którego jeszcze nawet nie zna. Przyznał nawet, że nie popiera tego, aby dzikie zwierzęta hodować w domu, ale to była wyjątkowa sytuacja.
Las może być niebezpieczny dla jelonka. Tym bardziej, że nie ma w pobliżu jego bliskich. A będąc rannym, ma jeszcze mniejsze szanse na przetrwanie. Dlatego też mężczyzna wziął malucha do swojego domu. Zwierzęta Dariusa na samym początku nie wiedziały, jak traktować nowego kumpla.
„Kim jesteś i dlaczego twoje łóżko wygląda lepiej od mojego?!”
Grunt to spokój.
Przez pierwszy tydzień spał przy moim łóżku na mojej koszuli. Ta część garderoby stała się dla jelonka tak ważna, że bez niej by nie usnął.
Jelonek nie zdawał sobie sprawy z tego, że Darius uratował mu życie. Usztywnił mu nogę, aby mogła się zrosnąć.
Mężczyzna zadbał także o to, aby regularnie karmić maleństwo. Co cztery godziny dawał mu jeść.
Przejrzałem wiele stron internetowych, aby dowiedzieć się, jak powinno się opiekować jelonkiem. Wstawałem nawet w nocy, aby go nakarmić.
I nadszedł dzień, kiedy udało mu się pokonać parę kroków samodzielnie.
Stawał się coraz bardziej pogodny i radosny.
Zaprzyjaźnił się nawet z jednym psem o imieniu Mack, w którym włączył się instynkt macierzyński i poczuł się jak ojciec jelonka. Najbardziej chciał pomagać wtedy, gdy była pora karmienia.
Mack bardzo mi pomagał. Pokochał jelonka i czuł się dobrze w jego towarzystwie. To było widać gołym okiem.
Mack pilnował cały czas swojego nowego przyjaciela i miał na niego oko. Nie pozwalał mu oddalać się zbytnio od domu.
Minęło sporo czasu zanim zwierzę odzyskało formę i można było mówić o pełnej sprawności. I niestety nadeszła chwila rozstania.
Darius także się przywiązał do jelonka, ale dobrze wiedział, że nikt nie jest w stanie zastąpić mu prawdziwej mamy.
Mężczyzna chciał wypuścić zwierzę do lasu, ale za każdym razem maluch wracał…
… aż w końcu pewnej nocy jelonek zauważył swoją matkę i dołączył do rodziny. Darius sprawdził się jako zastępcza rodzina i mógł mówić o sukcesie.
Kilka miesięcy później trafił na to samo stado jeleni. Jego przyjaciel skakał przez zarośla obok swojej rodziny.
Od samego początku miałem nadzieję na to, że uda mi się sprawić, że maluch trafi do swojej rodziny. Był u mnie dwa tygodnie, a ja nawet nie nadałem mu imienia. Chciałem uniknąć zżycia się z nim, ponieważ wiedziałem, że wtedy będzie mi jeszcze ciężej się z nim rozstać. Miałem też nadzieję, że zwierzę nie przywiązało się do mnie zbytnio, ponieważ to także byłoby dla niego ciężkie przeżycie. Przez to w lesie mógłby być zbyt ufny do myśliwych. W lesie dla słabych niestety nie ma miejsca i na każdym kroku są jakieś zagrożenia. To naprawdę bardzo fajne uczucie, gdy ma się przeświadczenie, że ratuje się życie bezbronnego zwierzaka.