×

Pies zaatakowany na własnym podwórku. Udawał nieżywego, aby przeżyć brutalne starcie

Pies bronił się dzielnie przed atakiem pumy. Niestety poniekąd w tej bitwie był na początku przegrany. Nie mógł się bronić i wydawało się, że w tej nierównej walce straci to, co najcenniejsze – swoje życie. Na szczęście stało się inaczej. Doberman udał, że nie żyje, dzięki czemu przetrwał brutalny atak.

Reklama

Pies został zaatakowany przez pumę

Kalifornia to kraj, w którym dzikie zwierzęta są na porządku dziennym. I wcale nietrudno spotkać je nawet na własnym podwórku, kiedy wyjdą z lasu w poszukiwaniu jedzenia. Niestety stanięcie z nimi twarzą w twarz jest bardzo niebezpieczne. O czym przekonał się pewien spokojnie śpiący pies.

Kiedy leżał przy swojej budzie, puma wkradła się na podwórko domu jego rodziny. Drzemiący doberman nawet nie zauważył nieproszonego gościa. A ten miał wobec niego złe zamiary – zaatakował go. Wszystko działo się nad ranem, kiedy wszyscy jeszcze spali. Nikt nie usłyszał żadnego odgłosu ani tego, że coś jest nie tak. Do czasu…

Reklama

Udawał, że nie żyje

Pies nie miał szans. Puma od razu przeszła do ataku, bez żadnego ostrzeżenia. Skoczyła psiakowi na pysk, przez co ten nie mógł się ruszyć, a dodatkowo przeszkadzała mu smycz. Był w totalnej pułapce! Wszystko nagrał domowy monitoring. Ta walka początkowo dla psa wydawała się być przegrana. Czworonóg był całkowicie bezbronny. Puma go unieruchomiła, zadając kolejne ciosy. Krew zaczęła płynąć z ran psa, gdy leżał bez życia na ziemi. Minęło kilka minut. Przez cały ten czas puma trzymała szczękę mocno zaciśniętą na szyi pupila. Pies leżał nieruchomo, udając nieżywego. W końcu dziki drapieżnik pomyślał, że futrzak wydał swój ostatni oddech. Poluzował uścisk na szyi psa, co wystarczyło, by doberman nabrał drugiego oddechu.

Dzięki temu doberman mógł zacząć głośno szczekać, chcąc przestraszyć pumę, aby uciekła. Chciał też wezwać pomoc, której niezaprzeczalnie potrzebował. To obudziło jego rodzinę. Kiedy go znaleźli, byli w totalnym szoku! Pies miał sporo ran kłutych i mocno krwawił. Łzy ciekły im po policzkach.

Reklama

Szybko zabrali go do kliniki, gdzie założono mu aż 60 szwów! To był prawdziwy cud, że przeżył. Teraz powoli dochodzi do siebie. Weterynarze powiedzieli, że jedyną rzeczą, która go uratowała, była jego obroża. Była na tyle gruba, że była w stanie spowolnić i osłabić ugryzienie pumy. To naprawdę zrządzenie losu! Na szczęście pies żyje i niedługo całkowicie wyzdrowieje, za co trzymamy kciuki!

Reklama

Może Cię zainteresować