Niezwykły gest wielkiego gwiazdora. Nie zastanawiał się ani chwili, w co zainwestować
Kiedyś Willie Nelson grywał koncerty przed milionową publicznością i występował w filmach z Robertem De Niro, dzisiaj zamienił scenę na stajnię, a tysiące fanów na ukochane konie.
Willie Nelson zaadoptował ponad 70 koni przeznaczonych do rzeźni
Willie Nelson, to gwiazdor starszego pokolenia, ale jego country przeboje do dzisiaj podrywają do tańca wszystkich miłośników tego gatunku. Sam muzyk ma rzeszę wiernych fanów na całym świecie, chociaż to w Stanach Zjednoczonych jest najpopularniejszy.
Muzyk od wielu lat zaangażowany jest w ratowanie koni. Współpracuje z wieloma organizacjami walczącymi o prawa tych zwierząt, wspiera je finansowo i stara się nagłaśniać okrutne procedery. Z okazji swoich 80. urodzin wystąpił dla słynnego Animal Welfare Institute, zapewniając fundusze później przeznaczone na pomoc w likwidacji uboju koni.
Gwiazdor od wielu lat działa na rzecz koni – mieszka na 700-hektarowym ranczu Nelsona w Texas Hill Country i z całą rodziną zajmują się pomocą tym zwierzętom. Posiadając taką przestrzeń, muzyk zdecydował, że chciałby w swoim otoczeniu stworzyć krainę szczęścia dla uratowanych z transportów do rzeźni, chorych koni i zaadoptował ponad 70 zwierząt, pomagając im tym samym uniknąć śmierci. Stado biega obecnie swobodnie po imponujących włościach Willego, które zostały ochrzczone „Ranczo szczęścia”.
Moje konie są prawdopodobnie najszczęśliwszymi końmi na świecie, są karmione z ręki dwa razy dziennie, kiedyś były przygotowane do rzezi, ale to prawdopodobnie ostatnia zła rzecz, jaką zapamiętały, więc w gruncie rzeczy są naprawdę szczęśliwymi końmi.
Obecnie 90-letni gwiazdor country koncertuje znacznie rzadziej niż niegdyś i raczej w kameralnym gronie znajomych i przyjaciół z zespołu, poświęcając ostatnie lata na pomoc i opiekę zwierzętom. Możemy tylko przyklasnąć!