Zszokowany pilot zauważa sowę na fotelu obok. „To taka sytuacja, która zdarza się tylko raz”
Dan Alpiner jest pilotem helikoptera, który pomaga zwalczać pożar w środkowej Kalifornii. Któregoś dnia, gdy zrzucał wodę na szalejący żywioł, nagle ktoś postanowił mu przypomnieć, czyje siedlisko właśnie ratuje.
Nietypowy gość na wysokości
Dan Alpiner uniósł się około 60 metrów nad ziemią w swoim helikopterze i akurat szykował się do wylania wiadra wody na ogień, kiedy nagle zauważył szybki ruch z otwartego bocznego okna.
Kącikiem oka widziałem, że to trzepotanie. Spojrzałem trochę przestraszony i już po chwili spojrzeliśmy sobie w oczy. – opowiada Dan Alpiner.
O dziwo, do helikoptera dostała się dzika sowa, która jak gdyby nigdy nic usiadała na fotelu, tuż obok pilota
Byłem naprawdę zaskoczony. Ta sowa była bardzo przyjazna i wyluzowana. Wyglądała, jakby po prostu chciała się ze mną przywitać. – mówi Dan Alpiner.
„Nigdy tego nie zapomnę”
Dan był bardzo zdeterminowany, aby kontynuować walkę z ogniem, więc jak gdyby nigdy nic robił dalej to, co do niego należało, a jego nowa koleżanka wszystko obserwowała. Sowa pozostała przez chwilę u boku Dana, a następnie wyleciała przez okno. Pilot nie jest pewien, co sądzić o tym niewiarygodnym spotkaniu, ale z pewnością nigdy o nim nie zapomni.
Wciąż próbuję to zrozumieć. To była jedna z tych sytuacji, które zdarzają się w życiu tylko raz. Nigdy tego nie zapomnę. – dodał Alpiner.