Najmniejszy na świecie ssak walczy o przetrwanie. Waży tylko 7 gramów i jest mniejszy niż palec
Oposy karłowate to jedne z najmniejszych ssaków na świecie. I niestety są na skraju wymarcia. W wyniku szalejących pożarów pustoszących Australię naukowcy uważali, że ten gatunek już całkowicie wyginął. Na szczęście te małe stworzenia miały wolę przetrwania i niedawno odnaleziono nowonarodzone osobniki. To cudowna wiadomość!
Opos karłowaty odradza się na nowo w Australii
W 2020 r. ogień zdziesiątkował zwierzęta różnych gatunków na Wyspie Kangura. Niezliczona ilość zwierzęcych istnień została strawiona przez płomienie. Do tego stopnia, że istnieniu gatunku najmniejszego torbacza na świecie, oposa karłowatego, zawisło na włosku.
Okazało się jednak, że żyje jeszcze około 100 osobników tego gatunku, a niedawno narodziły się nowe maleństwa. To bardzo dobra wiadomość! Zdjęcia nowych żyjątek wykonano na terenie North Head Sanctuary. Napawają one optymizmem i nadzieją, że gatunek jednak przetrwa.
Opos karłowaty to urocze i naprawdę malutkie zwierzę. Przypomina swoim wyglądem niewielką mysz. Ma odstające uszy, długie wąsy i ogon, który cały jest pokryty sierścią. To bardzo zwinny i szybki zwierzak, który bez problemu wspina się po drzewach. Waga takiego malucha waha się w okolicach 6-10 gramów. Co więcej, oposa karłowatego przez ponad 50 lat uważano za gatunek wymarły. Dlatego tym bardziej cieszą narodziny nowych osobników!
To reintrodukowana populacja, więc spotkanie nowych, zdrowych osobników młodocianych jest pozytywnym znakiem. – mówi dr Viyanna Leo, która uczestniczyła w badaniach.
Jest to pierwszy udokumentowany przypadek tego gatunku, który najwidoczniej przetrwał w naturze po pożarze. Ogień spalił około 88 proc. terenu, na którym zamieszkują oposy karłowate. Dlatego tak naprawdę byliśmy pewni, że populacja tych zwierząt bardzo ucierpi lub całkowicie wyginie. – mówi ekolog, Pat Hodgens, który prowadzi badania nad oposami po pożarze w Australii.
Ze względu na ich niewielkie rozmiary i obszar występowania, naukowcy mają problem z badaniami nad tym gatunkiem. Szczególnie, że te zwierzaki stanowią łakomy kąsek dla zdziczałych kotów. One też są przyczyną małej liczebności ich populacji. Przywrócenie gatunków ssaków, które żyły na tych terenach, ma zatem zapewnić również poprawę ekosystemu. Znalezione maleństwo na terenie sanktuarium jeszcze przez jakiś czas pomieszka z mamą w gnieździe. Potem prawdopodobnie stanie się w pełni zależne i ruszy w samodzielną drogę, by założyć swoje gniazdo.
Trzymamy kciuki, aby populacja oposów karłowatych regularnie wzrastała!