Pies udaje martwego, aby tylko nie wracać do domu. Myślał, że jego plan wypali
„Nic pani psu nie jest?”, „O Boże, co się stało? Czy on potrzebuje pomocy?”, „Czy trzeba tego małego zabrać do weterynarza?”. Spacer z Fidget zawsze należy do interesujących przeżyć, bo uroczy malec wie, jak postawić na swoim. On zrobi wszystko, aby jego było na wierzchu!
Słodki spryciarz
Fidget nie otrzymał swojego imienia przypadkowo. Z języka angielskiego znaczy ono „wiercipięta”. Znakiem firmowym bulteriera jest psocenie, kiedy tylko ma na o okazję. A to porwie skarpetę i ucieknie z nią na drugi koniec domu. A to uda trupa i rozłoży się na chodniku na całą długość ciała – byle tylko nie musieć wracać zbyt wcześnie (jego zdaniem) ze spaceru.
„Nie pójdę!”
W tym drugim przypadku Fidget jest naprawdę specjalistą. Dla jego właścicielki, pani Harland, każdy spacer, a właściwie zakończenie spaceru, to nie lada atrakcja. Atrakcja z rodzaju tych, które wolelibyśmy odpuścić i nigdy nie przeżywać. Kobietę prawie każdego dnia spotyka to samo. Gdy już są blisko domu, Fidget kładzie się na betonie, a jego poza „na trupa” wzbudza uwagę innych przechodniów, którzy myślą, że coś mu jest, a wyrodna właścicielka ciągnie go gdzieś na siłę.
Rodzinne rytuały
Harland na początku myślała, ze zachowanie psiaka jest normalne. Ale potem dowiedziała się, że wcale nie. Przyzwyczaiła się już do tego wszystkiego i wie, że Fidget w końcu wstanie i pójdzie do domu, jeśli tylko będzie cierpliwie przemawiać do niego przymilnym głosem. Ostatecznie właścicielka niesfornego psiaka chyba traktuje to już jako rytualną zabawę i nie narzeka zbytnio na swego małego urwisa.