Zwierzęta, które przeżyły pożary w Australii, głodują. Gdyby nie ludzie, umarłyby
Australijczycy znajdują innowacyjne pomysły, by pomagać zwierzakom dotkniętym przez pożary. Rząd Nowej Południowej Walii zadecydował o użyciu samolotów do zrzucania tysięcy kilogramów marchwi i batatów, w celu nakarmianie głodnych zwierząt, które przeżyły.
Ta niecodzienna akcja została nazwana „Operacja Rock Wallaby” i jest prowadzona przez Park Narodowy Nowej Południowej Walii i Wildlife Service. Głównym jej celem jest nakarmienie torbaczy, które ucierpiały w pożarach, ale udało im się przeżyć. Jednak ogień odebrał im pożywienie. Gdyby nie pomoc, część z nich na pewno umarłaby z powodu głodu.
Do tej pory z samolotów zrzucono już ponad 2200 kilogramów świeżych warzyw
Według Matta Kean’a, ministra środowiska Nowej Południowej Walii, zwierzęta, które jakimś cudem przeżyły i uciekły przed pożarem, nie mają co jeść. Właśnie dlatego potrzebują pomocy ze strony człowieka.
Torbacze uciekły przed ogniem i teraz głodują
Steve jest miejscowym, a także kuzynem dwóch nastolatków, którzy jeździli po wyspie Kangura, ratując ranne koale. Mężczyzna jest ostrożny co do przekonania, że dzikie zwierzęta z czasem same powrócą do zdrowia.
Sytuacja koali jest tragiczna, dlatego spokojnie z tym optymizmem. Pożary zniszczyły bardzo dużo siedlisk, a także zieleni, która stanowi główne pożywienie dla dzikich zwierząt. Czas pokaże, czy natura szybko zdąży się odbudować po tym, co zaszło. Każdy z nas ma jednak nadzieję, że tak właśnie będzie. Ale w międzyczasie musimy zadbać i zaopiekować się populacjami, które przeżyły to piekło.
Wielu ludzi angażuje się w pomoc. Na przykład moja mama, przygotowuje posiłki dla ludzi, inni angażują się za to, ratując dziką przyrodę. Jednoczymy swoje siły w tej trudnej chwili dla Australii. Było też wielu, którzy ryzykowali własne życie, by uratować swój dom. Niestety, nie zawsze miało to szczęśliwy finał – kontynuuje Steve
Mężczyzna wyraził smutek z powodu tego, przez co przechodzi jego ojczyzna
Dorastałem na wyspie kangura. Wiele miejsc, które są mi bardzo znajome, zmieniły się teraz nie do poznania. Brakuje zieleni i zwierząt, wszystko zamieniło się w popiół… To naprawdę smutne, kiedy patrzy się na skale zniszczeń, a do tego jest się bezsilnym…
Nie pozostaje nam nic innego, jak bacznie śledzić losy Australii. Całym sercem jesteśmy z tymi wszystkimi ludźmi i zwierzętami, którym ogień odebrał poczucie bezpieczeństwa. Ze wszystkimi strażakami i wolontariuszami, którzy ryzykują własne życie, by pomóc innym.