Zabrali psa na Giewont, żeby go tam wyrzucić. Historia, która mrozi krew w żyłach
Ludzie są zdolni do naprawdę okropnych rzeczy. To nie do pomyślenia, co zrobili byli właściciele pewnego labradora. Psiak myślał, że zabrali go na wyprawę życia – na Giewont, okazało się inaczej. Znalazł się tam tylko po to, aby mogli go porzucić tak, aby nikt nie zauważył.
Pies znaleziony na Giewoncie
W ostatnim czasie media obiegła informacja o psie, którego porzucono na Giewoncie. Znaleźli go turyści, którzy wybrali się tam na wycieczkę. Nikt nie spodziewał się na szczycie znaleźć psa. Okazało się, że jego poprzedni właściciele w tak perfidny sposób chcieli się go pozbyć.
Znaleziony labrador był przerażony i zdezorientowany. Nie rozumiał, co się dzieje i dlaczego został sam. Nie wiedział też, jak pokonać drogę, by zejść ze szczytu po oblodzonym szlaku. Czuł bezradność i smutek. Dobrze, że trafił na idących na Giewont turystów.
Kiedy go zobaczyli, stanęli jak wryci! Od razu zadzwonili do służb ratowniczych, aby pomóc psiakowi. Pies był im naprawdę wdzięczny – gdyby nie oni, nie wiadomo, jak mogłoby się to skończyć.
Sami próbowali bez pomocy służb sprowadzić psa na dół, jednak każda próba kończyła się tak samo – niepowodzeniem. Dopiero, kiedy spróbowali zagaić go jedzeniem, udało się. Nie było to proste, ale turyści nie dawali za wygraną. Pomagając labradorowi zejść, niekiedy brali go nawet na ręce! Wykazali się ogromnym miłosierdziem i upartością, aby mu pomóc!
Kiedy pies znalazł się już na Hali Kondratowej, nagle uciekł w stronę Kalatówek. Niestety ani nie wiadomo, jak znalazł się na szczycie ani co dalej się z nim stało. Wierzymy, że wszystko jest z nim dobrze. I mamy nadzieję, że nigdy już nie stanie się mu krzywda.