×

Wyszła na ogródek i ugięły się jej kolana. „Leżał na ziemi, patrzył mi prosto w oczy”

Był wietrzny, ale spokojny dzień. Karen Malvern jak zawsze wyjrzała na swoje podwórko wokół domu. Zastanawiała się, jak zaplanować sobie dzień w ogrodzie, kiedy nagle zauważyła niespodziewanego gościa, który przesiadywał sobie jak gdyby nigdy nic w jej klombach. Wpatrywał się jej prosto w oczy. To, co stało się później, zaskakuje jeszcze bardziej.

Pies wiedział, że tu znajdzie dom

Karen nie spodziewała się, że pewien nieco wietrzny dzień odmieni jej życie na zawsze. Jak codziennie wyjrzała sprawdzić swoje podwórko, kiedy nagle zauważyła, że ktoś siedzi w jej klombach i na nią patrzy. Kiedy podeszła bliżej, okazało się, że niespodziewanym gościem jest całkowicie mokry, brudny i przemarznięty pies! Kobieta pośpiesznie wróciła do domu, aby przynieść zwierzęciu ciepły koc, aby mógł się rozgrzać. Zabrała też ze sobą też gorący rosół.

Kiedy psiak powoli się ogrzewał i sycił swój brzuszek, Karen zadzwoniła po pomoc do Buddha Dog Rescue & Recovery. Telefon odebrała ratownik Nicole Asher, która była zadowolona, że kobieta zareagowała szybko i spokojnie udzieliła psu niezbędnej mu pomocy. Udało jej się zaopiekować psem bez przestraszenia go. Widać było, że od razu jej zaufał. Karen zostawiła psu jedzenie tak, aby mógł sam decydować, ile zje i odsunęła się na bok, czekając na przyjazd ekipy ratunkowej.

Kiedy Asher dotarła na miejsce, rozstawiła specjalna pułapkę, aby złapać w nią psa. Długo nie było trzeba czekać. Zmęczony czworonóg szybko wszedł do rozstawionej budy. Tam mógł. poczuć się bezpiecznie.

Nie był to bezpański psiak

Kiedy psiak był już zabezpieczony, Asher i Karen sprawdziły identyfikatory psa i odkryły historię „tajemniczego gościa”. Okazało się, że to suczka o imieniu Ella. Zanim Asher ją złapała, mieszkała w rodzinie zastępczej sponsorowanej przez MatchDog Rescue. Ella zaginęła ponad dwa tygodnie temu i przebyła ponad 19 km. Obie kobieta ucieszyły się, że Ella znów jest bezpieczna.

Następnie Asher skontaktowała się z właścicielami Elli, na szczęście numer był podany na identyfikatorze. Kiedy usłyszeli, że ich suczka żyje i ma się dobrze, nie mogli powstrzymać emocji ze szczęścia!

Niedługo potem Ella mogła znów być szczęśliwa u boku swoich opiekunów. Chwila, kiedy połączyli się ponownie, była dla wszystkich niezwykła. Jesteśmy z niej dumni, że udało jej się to wszystko przeżyć i trafić znów do bezpiecznego miejsca. Ella na pewno jest wdzięczna swoim ratowniczkom. Gdyby nie one, z pewnością nie udałoby jej się wrócić do domu! Cieszymy się, że wszystko skończyło się dobrze.

Może Cię zainteresować