Suczka z połamanymi kośćmi drży przed ludzką ręką. Aż włos się jeży, gdy kobieta ją dotyka
Porzucony pies czekał na śmierć. Był obolały, samotny i połamany. Nie miał nadziei, że kiedykolwiek zazna jeszcze szczęścia. Na szczęście spotkał na swojej drodze ludzi, dzięki którym odzyskał wiarę w człowieka i stanął na nogi. Jego historia, chociaż początkowo tragiczna, wzbudza łzy.
Porzucony pies był cały połamany
Eliza June, mieszanka pitbulla, została porzucona w drodze przez swoich właścicieli, w wyniku czego została potrącona przez innych samochód. Jej właściciele, którzy mieli być kochającą rodziną, okazali się bezdusznymi potworami. Nawet nie udzielili swojemu wiernemu psu pomocy, tylko odjechali, pozostawiając pupila na pastwę losu. Eliza June była oszołomiona, trzęsła się i płakała po traumatycznym przeżyciu. Nie miała nadziei, że jeszcze coś dobrego ją spotka. Czuła ból, samotność i nie wierzyła, że ktoś ją uratuje.
Na szczęście stało się coś, co odmieniło jej los. W końcu trafiła na ludzi, którzy okazali jej pomoc. Trafiła do schroniska, w którym otrzymała opiekę i pomoc weterynaryjną. Spokojnie dochodziła do siebie po urazach, zarówno tych spowodowanych potrąceniem, jak i psychicznych powstałych w wyniku porzucenia przez rodzinę, którą nadal kochała. Bo żadna miłość nie jest wierniejsza niż psia.
Otrzymała pomoc w schronisku
Porzucony pies dostał nowe życie w schronisku. Chociaż pracownicy wiedzieli, że niestety tak bolesnych ran nie da się tak łatwo uleczyć. Dawniej kochający pies, stał się zamknięty w sobie i bardzo agresywny. Niestety po swoich przeżyciach Eliza June sprawiała dość duże trudności. W wyniku czego nie wiadomo było, czy uda się ją uleczyć pod okiem behawiorysty i czy w ogóle znajdzie dom. Suczka była agresywna i nie dawała do siebie podejść. Wydawałoby się, że na zawsze straciła wiarę w człowieka i chęć na kontakt z nim. Jednak i tu los zesłał jej kolejną pomoc.
Annie Morgan zgłosiła się na ochotnika do opieki nad trudną Elizą. Biedny pies miał złamaną miednicę, złamane biodro i posiniaczone płuco, ale to jej urazy psychiczne spowodowały, że stała się niekontrolowanie agresywna. Eliza bardzo bała się ludzkiego dotyku i drżała na widok smyczy lub obroży. Suczka nie spieszyła się, aby przyzwyczaić się do Annie podczas jej pierwszych dni w opiece zastępczej. Zamiast tego poszła w kąt i zamknęła się, jakby spodziewając się, że Annie ją skrzywdzi.
Na szczęście Annie była nieugięta. Długo pracowała z Elizą, aby zaleczyć jej rany spowodowane traumatycznymi przeżyciami. Jej determinacja dała skutki, ponieważ dziś Eliza jest radosnym psem, który szczęśliwie merda ogonem i znów kocha pieszczoty. To naprawdę piękna transformacja! Wierzymy, że niedługo Eliza znajdzie kochający dom i do końca życia będzie żyła w cieple i miłości ze swoją nową rodziną.