Uratowana sówka musiała być wykąpana. Jej zdjęcia podbiły tysiące serc
Niedawno nowy, bardzo puszysty pacjent został przyjęty do szpitala dla zwierząt Massey Wildbase w Nowej Zelandii. Była to mała sowa cierpiąca na łagodną infekcję skóry. Zafundowano jej prawdopodobnie pierwszą taką kąpiel w życiu.
Jak w SPA
Sowy, zwłaszcza odmiany ciemnolicej, do której należy nasza bohaterka, nie lubią być mokre, nawet po deszczu. Tak więc, kiedy nadszedł czas na leczniczą kąpiel z bąbelkami, która miała podreperować jej nadwątlone zdrowie, to wcale nie była zadowolona.
Dzielna mała
Na szczęście nasza futrzasta sówka jakoś swą „katorgę” przeżyła i była bardzo dzielna w trakcie – nawet się zbytnio nie wyrywała. Umyto ją chlorheksydyną w celu zwalczania infekcji, a następnie wypłukano do czysta. Następnie osuszono ręcznikiem i umieszczono pod dmuchawą, aby przyśpieszyć proces.
Powtórka z rozrywki?
Gdy sówka trafiła pod dmuchawę, zrobiono jej kilka zdjęć, na których wygląda zupełnie inaczej niż zwykle, a do tego naprawdę przezabawnie. Sówka ma minę, jakby cały czas pytała wokoło: „Co się właściwie ze mną dzieje? Co żeście zrobili”. Co więcej nie jest wykluczone, że zabieg będzie trzeba powtórzyć, nawet kilka razy – wszystko zależy od tego, jak na kurację zareaguje jej skóra. Naszą bohaterkę czeka więc może najpoważniejsza seria kąpieli, jakie weźmie w całym swoim życiu. Ciekawe, czy za każdym razem będzie stroić takie same przezabawne miny.