×

Siedział w boksie w schronisku ze spuszczoną głową. Myślał, że nie ma już dla niego nadziei

Zwierzęta, które były źle traktowane przez swoich właścicieli, często myślą, że nie ma już dla nich nadziei na lepsze, szczęśliwe życie. Podobnie było w przypadku Stanforda. Mówiono, że to „złamany pies”, kiedy trafił do schroniska w Teksasie. Został potrącony przez samochód, ale nie to było najgorsze. W prawej łapie miał ranę postrzałową.

Siedział w rogu swojego boksu, ze spuszczonym wzrokiem

Właśnie tak spędzał każdy dzień. Siedział w kącie i na nikogo nie zwracał uwagi. Miał spuszczony wzrok. Wszystko zmieniło się, kiedy przybrana mama postanowiła go zabrać do prawdziwego domu. Tam czekali na niego inni psi kumple. Postawa Stanforda zmieniła się nie do poznania. Od tego czasu z jego pyszczka nie schodził uśmiech.

Karen Velazquez, zastępcza właścicielka, mówi, że to najszczęśliwszy pies, jakiego spotkała

To mój 52, przybrany zwierzak. Z ręką na sercu mogę wyznać, że nigdy nie miałam takiego psiaka, jak on. Patrzy na mnie w taki sposób, że trudno jest mi to opisać słowami. Ale żaden człowiek ani zwierzę, do tej pory tak na mnie nie spoglądało. Zasadniczo uśmiecha się non stop, jedynymi wyjątkami jest czas, gdy śpi lub je

Stanforda znaleziono na poboczu drogi. Było wiadome, że potrącił go samochód, a dodatkowo na prawej łapce widoczna była rana postrzałowa. Przewieziono go do schroniska w Dallas.

Był nie tylko skrzywdzony fizycznie, ale również i psychicznie. Kiedy zbliżył się do niego wolontariusz, by ocenić jego stan, nie wykonał żadnego ruchu. Pozostawał bez reakcji, jakby czekał, aż przyjdzie jego czas…

Otrzymał niezbędną opiekę medyczną, a następnie trafił do domu Karen

Kiedy rany zostały wyleczone, psiaka przeniesiono do domu zastępczego. Od tego dnia stał się innym psem.

To właśnie od tego momentu Stanford nie przestaje się uśmiechać. Myślę, że od chwili, gdy pojawił się w moim domu, zdał sobie sprawę, że jest w bezpiecznym miejscu

Sanfee zyskał życie, którego prawdopodobnie wcześniej nie miał. Ma bezpieczny dom, je domowe posiłki, codziennie wychodzi na długie spacery, nie brak mu też zabawy ze swoimi psimi kumplami. Czy mógł trafić lepiej?

10-letni pies jest w końcu szczęśliwy, jednak potrzebuje stałego domu

Jest jak starszy dżentelmen, którego widzisz w domu opieki. Może mieć 90 lat, ale zachowuje się, jakby miał dopiero 50. Bo to nie wiek określa, ile naprawdę mamy lat, a to, na ile sami się czujemy

Stanford będzie doskonałym psem rodzinnym, dogaduje się z innymi psami, a także dorosłymi i dziećmi. Jego radość jest naprawdę zaraźliwa i udziela się całemu otoczeniu. Zasługuje, by na starość trafić do kochającej rodziny!

Anna Zdrodowska

Mam na imię Ania, a zwierzęta już od dziecka są moją największą pasją. Jestem szczęśliwą posiadaczką psa oraz trzech kotów. Interesuję się zoologią, behawioryzmem, a także dietetyką zwierzęcą. Dzielenie się z Wami nowinkami ze świata zwierząt to dla mnie ogromna radość!

Może Cię zainteresować