Myślał, że uratował małego kotka. Wkrótce okazało się, że to zupełnie inny zwierzak
Jared Allen Yost to wielki miłośnik zwierząt. Pewnego dnia w czasie pracy mężczyzna usłyszał dziwne odgłosy, które brzmiały jak wołanie o pomoc. Wiedział, że jakieś stworzenie musi być w niebezpieczeństwie. Nie mógł tego tak zwyczajnie zostawić.
„Podszedłem do miejsca, z którego wydobywały się te dźwięki. Chciałem pomóc. Właśnie wtedy moim oczom ukazał się mały, wystraszony kotek.” – powiedział Jared Allen Yost.
Jared zaczął rozglądać się, czy nie ma gdzieś mamy malucha
Niestety w zasięgu jego wzroku, matki zwierzaka nigdzie nie było. Yost postanowił uratować pozornie zabłąkanego kociaka. Zabrał go do domu, nakarmił i zapoznał ze swoją rodziną. Yost nie zdawał sobie wtedy jeszcze sprawy, że owy zwierzak wcale nie był kotem domowym.
Yost chciał jak najszybciej zabrać malucha do weterynarza. W międzyczasie zaczął jednak zauważać, że w uratowanym kotku było coś dziwnego
„Wydawał dziwne odgłosy, które nie brzmiały jak zwyczajne miauczenie kota. Coś zaczęło mi podpadać.” – przyznał mężczyzna.
Ufając swojej intuicji, Yost postanowił przeszukać Internet pod kątem dzikich kotów
„Zacząłem porównywać zdjęcia różnych dzikich zwierząt do malucha, którego uratowałem. Okazało się, że miał wiele wspólnego z rysiem rudym – duże łapy, specyficzne umaszczenie, oznaczenia na nosie oraz krótki ogon.” – opowiada Yost.
Yost postanowił skontaktować się z Minnesota Wildlife Rehabilitation Center
Mężczyzna wysłał pracownikom zdjęcia uratowanego malucha. Jego przypuszczenia potwierdziły się – owy zwierzak rzeczywiście był rysiem rudym!
Po poznaniu prawdziwej tożsamości kociaka, Yost zaprowadził go do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym mógł otrzymać specjalistyczną pomoc
Nie jest jasne, w jaki sposób mały ryś stracił swoją matkę. Teraz otrzyma fachową opiekę, dzięki której zostanie wychowany tak, aby zachował swoje dzikie instynkty w nadziei, że pewnego dnia wróci na wolność. Yost stale jest informowany o postępach swojego podopiecznego. Mężczyzna ma nadzieje, że zwierzak będzie prowadził normalne życie.
„Jak na razie świetnie sobie radzi. Jak dalej tak pójdzie, być może powróci na wolność już jesienią. Cały czas trzymam za niego kciuki i kibicuje mu z całego serca!” – dodał Yost.
Choć czas, jaki Yost spędził z maluchem, był krótki, mężczyzna jest szczęśliwy, że miał okazję pomóc temu zwierzęciu. Jest także wdzięczny ludziom, którzy na codzień pomagają dzikim zwierzakom
„To było naprawdę niesamowite doświadczenie. Nigdy nie pomyślałem, że poznam kiedyś jakiegoś rysia. Cieszę się, że istnieją ośrodki rehabilitacyjne dla dzikiej zwierzyny, które pomagają tym wspaniałym zwierzętom w powrocie do swojego naturalnego środowiska. Pracownicy tych miejsc wykonują kawał dobrej roboty. Jestem im za to bardzo wdzięczny!”