Ale wpadka! Prawnik dołączył do rozprawy on-line, ale zapomniał wyłączyć filtru z kotem
To, co miało być zwykłą sprawą sądową za pośrednictwem Zooma (komunikatora umożliwiającego spotkania on-line), zostało nieoczekiwanie przekształcone w czyste złoto internetowe. Wszystko przez prawnika, który dołączając do rozprawy, zapomniał wyłączyć filtr z… KOTEM. Zamiast jego twarzy, na ekranie pojawił się futrzak o uroczych oczkach. Ciężko powstrzymać śmiech…
Ach te filtry…
Jeden z prawników dołączając do spotkania on-line nie zdawał sobie sprawy, że ma włączony filtr kotka – co spowodowało zabawne (i całkiem urocze) zamieszanie. To było prawie tak, jakby mały kot poszedł do szkoły prawniczej.
Jestem tutaj na żywo! Halo! Panie sędzio! Nie, wcale jestem kotem! – apelował zrozpaczony prawnik, Rod Ponton.
„Nic śmiesznego!”
O dziwo, przewodniczący sędzia Roy Ferguson i pozostali zdołali zachować powagę i wręcz trudno zrozumieć ich stoicki spokój, bo cała sprawa wyglądała po prostu przekomicznie. Prawnikowi zamienionemu w kota z całą pewnością nie było do śmiechu. Świadczy o tym chociażby smutna mina futrzaka, którym się stał. Jego alter ego przez cały filmik ma smutną, zatroskaną minę. Szkoda, że nie dowiemy się, jak sprawa potoczyła się dalej, niemniej można z niej wyciągnąć tę naukę, że – o dziwo – nie zawsze super jest być kotem.