Przekazała psa znajomej, uważając że można jej ufać. Do tej pory się za to obwinia
Justine Stinnett z Cobb County w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych pracuje w organizacji pomagającej bezpańskim psom. Kiedy w listopadzie 2016 roku do organizacji trafia pies, kobieta cieszy się, bo ma na oku potencjalną osobę, która bardzo chciała mieć psy. Ashley, bo o niej mowa, deklarowała, że kocha zwierzęta i chętnie im pomaga. Lucky jest dorosłym, wesołym i zdrowym zwierzakiem. Gdy Justine go przekazywała, czworonóg ważył ponad 25 kilogramów. Stinnett nie bała się oddać psa w ręce Ashley, ponieważ znała ją z widzenia i poza tym kobieta była działaczką, która broniła praw zwierząt.
Gdyby wtedy wiedziała, co się stanie, na pewno by do tego nie dopuściła…
Justine myślała, że Lucky ma się naprawdę dobrze. Dostawała wiadomości z jego zdjęciami i informacjami, że zdążył się przyzwyczaić do nowych warunków.
Jednak kilka tygodni później Justine dowiaduje się, że Lucky opuścił ważną kontrolną wizytę u weterynarza. Zaczęła dzwonić do Ashley, aby zapytać się o co chodzi. Niestety nikt nie odbierał.
Justine nie mogła w to uwierzyć, że nie ma informacji o Lucky. Była wkurzona i zdruzgotana. Uwierzyła komuś, a ta osoba ją zawiodła. Nie czekała ani chwili. Pojechała do domu Ashley.
Na miejscu doznała kolejnego szoku. Dom był opuszczony i zaniedbany. Żaluzje zniszczone, a drzwi zamknięte. W środku nie ma śladu ludzkiej duszy. Martwa cisza. Dzwoniła kilkadziesiąt razy do kobiety. W końcu Ashley odebrała. Justine nie wytrzymała i zaczęła się z nią kłócić. Natychmiast chciała, aby pies trafił do ośrodka. Ashley zgodziła się na to i umówiła spotkanie na następny dzień przed jej domem.
Justine na miejsce spotkania pojechała z chłopakiem. Czekali dłuższą chwilę, ale nikt nie przychodził. Dostali wiadomość: Pies jest w skrzyni na werandzie.
Od razu wyskoczyli z samochodu i zaczęli biec w kierunku domu. Jej chłopak wszystko kręcił, aby mieć jakikolwiek dowód. To, co oboje zobaczyli, nie można w żaden sposób opisać. Przed nim stał wychudzony, smutny pies, na którym widać było każde żebro…
Wystraszony Lucky nie wiedział, co się dzieje. Wiadomo, że głodował i niewyobrażalnie cierpiał.
Justine dręczyło poczucie winy. W końcu to ona sama zdecydowała się przekazać psa Ashley. Nie mogła nawet sobie wyobrazić, jak ktoś mógł dopuścić się czegoś tak okrutnego. Dlaczego nie zabrała psa ze sobą? Dlaczego go nie karmiła?
Justine natychmiast przewiozła psa do kliniki weterynaryjnej. Na miejscu okazało się, że Lucky był głodzony od tygodni…
Justine starała się być przy psie cały czas. Wspierała go i nawet zajęła się zbieraniem pieniędzy na jego leczeniem. Finalnie udało się zebrać 14 300 euro.
Ashley zajęła się policja, ale na razie jeszcze nie udało się ustalić, dlaczego kobieta dopuściła się takich zaniedbań. Można mieć tylko nadzieję, że zostanie ukarania, a pies w końcu odnajdzie szczęście i trafi na kogoś, kto go pokocha i będzie szanować.