„Zobaczyłam leżącą na wybiegu źrebną klacz. Z jej pyska wypływała piana. Nie żyła…”
Do niespodziewanej śmierci koni doszło 17 lutego na terenie siedziby Inter Pares w miejscowości Rodzone, niedaleko Golubia-Dobrzynia.
Rano zobaczyłam leżącą na wybiegu źrebną klacz. Z jej pyska wypływała piana. Nie żyła. Kilka godzin po niej odszedł kucyk. Podejrzewamy, że trutka została dodana do wody, którą spożywały, choć czekamy na ostateczne wyniki badań – powiedziała Iwona Sawicka, prezes zarządu fundacji Inter Pares.
Niepokojący stan klaczy zaniepokoił opiekunkę
W niedzielę po południu zobaczyłam, że klacz Warka ma katar i problemy z oddychaniem. Zadzwoniłam do weterynarza, powiedziałam o objawach. Miał on inne zobowiązania, uspokoił, że jeśli to katar, możemy poczekać do poniedziałkowego poranka. Gdy rano wyszłam na zewnątrz zobaczyć, jak się mają konie, ona już nie żyła. Weterynarz przybył chwilę po tym zdarzeniu.
W stajnie przebywały łącznie 3 konie, a właściwie 4, zważywszy na klacz, która już w kwietniu miała rodzić. Z całego stada przeżył tylko Kaprys, dwuletni hucuł.
Jest bardzo smutny, przesiaduje w miejscu, w którym znaleźliśmy martwą klacz. Widać, że tęskni za stadem – powiedziała prezes.
Co doprowadziło do śmierci koni?
Służby ścigania usiłują dowiedzieć się, co takiego przyczyniło się do tak nagłej śmierci większości koni. W tym celu organy wewnętrzne koni oddano do analizy. Ma to pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci. Przypuszcza się, że doszło do zatrucia wody spożywanej przez zwierzęta. Wskazywać na to ma dziwny osad znaleziony na dnie wody.
Na miejscu bezzwłocznie pojawiła się policja. W międzyczasie pani Iwona wraz z weterynarzem podjęli trudną decyzję. Kucyk Pedro, który miał podobne objawy do ciężarnej klaczy, został uśpiony. Chciano w ten sposób zaoszczędzić mu cierpienia, ponieważ nie miał szans na ratunek.
Wyniki morfologii i biochemii były jednoznaczne. Konie doznały krwotoku wewnętrznego, w wyniku którego zmarły. Fundacja podjęła decyzję o wysłaniu próbek do laboratorium w Niemczech. Na wyniki przyjdzie czekać od miesiąca do dwóch. Jednak to one dadzą informację, czym w rzeczywistości otruto zwierzęta.
Wydaje nam się, że ktoś chciał w nas uderzyć finansowo, choć, na tę chwilę, nie mamy na to dowodów.
To nie były zwykłe konie
Konie służyły do hipoterapii. Do fundacji przyjeżdżały dzieci, które jej potrzebowały. Maluchy z przedszkola terapeutycznego miały organizowane bezpłatne zajęcia, na których to uczyły się między innymi empatii do zwierząt.
Teraz wszystko legło w gruzach. Nie stać nas na nowe konie, a Kaprys jest za młody na hipoterapię. Miał się jej przyuczać w tym roku przy zmarłej klaczy. Być może kupimy przeszkolonego konia, ale musimy się finansowo odbić.
Na terenie fundacji przebywają też inne zwierzaki, takie jak: psy, kozy no i Kaprys. Pani Iwona boi się o ich życie. Uruchomiono specjalną zbiórkę, mającą pomóc w pokryciu strat i zamontowaniu monitoringu.
Nie śpimy po nocach, wybiegamy na każde szczeknięcie psa. Bez monitoringu nie damy rady.
Co będzie dalej?
Fundacja nie chce, by Kaprys został sam. Pragnie uratować jednego z koni z targów w Skaryszewie. Jednak dopóki na miejscu nie pojawi się monitoring, trudno będzie zadbać o bezpieczeństwo któregokolwiek ze zwierząt.
Za wskazanie sprawcy tego haniebnego czynu wyznaczono nagrodę
Jeśli wiedzą państwo cokolwiek o domniemanym sprawcy, prosimy – zgłaszajcie się do nas. Informator będzie mógł zachować anonimowość. Oferujemy także nagrodę w wysokości 1000 zł przekazaną przez jednego z darczyńców.