Obcy pies podszedł do niego w pracy. Zaprowadził go do weterynarza i odkrył przerażający sekret
Nigdy nie jest za późno, by pomóc pieskowi w potrzebie. Nieważne, czy to nowo narodzony szczeniak, czy najstarszy pies na osiedlu – wszystkie zasługują na naszą empatię. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy, większość naszej uwagi spoczywa na szczeniętach. I jest ku temu dobry powód. One są słodkie, nie potrafią same o siebie zadbać i odczuwamy potrzebę chronienia ich przed okrutnym światem zanim stanie się im coś złego.
Jednak co powinniśmy zrobić z tymi, które nie otrzymały pomocy? Tymi, które żyją na ulicy może i przez całe swoje życie? Jak możemy im pomóc? Cóż, po przeczytaniu historii o tym bezzębnym psie chyba mam pomysł. I nowego bohatera…
Pewnego dnia Cody Leightenheimer znalazł tego małego przybysza. Jak sam opowiadał: „Pracowałem w fabryce, zajmującej się wyrobem drewnianych podłóg już kilka miesięcy. Miałem całe skrzydło w zasadzie dla siebie. Pewnego dnia barwiłem meble na zamówienie do letniego domu mojego szefa na Florydzie, gdy spojrzałem na drugi koniec hangaru i zobaczyłem małego szczeniaka. Natychmiast chciałem rzucić pracę i przytulić zwierzaka, jednak musiałem ją dokończyć. Pies jednak nie miał takiego problemu. Podszedł do mnie i obserwował mnie swymi wielkim oczami. Pogłaskałem go i od razu zauważyłem, że jego sierść pełna jest kołtunów i pcheł, generalnie nie był w najlepszej formie. Po bliższych oględzinach zorientowałam się, że posiwiał wokół pyska, uszu i twarzy”.
„Podczas przerwy obiadowej nakarmiłem go kurczakiem – był tak chudy, że mogłem wyczuć wszystkie kości. Zacząłem przesyłać jego zdjęcia swojej żonie i planować, jak przekonać ją do zabranie go ze sobą do domu. Na szczęście nie musiałem – nie miała nic przeciwko”.
„Myślałem, że będę musiał trzymać go z dala od drzwi do czasu aż skończę pracę i zabiorę go ze sobą. Jednak mój mały kolega zasnął na podłodze i został tam cały dzień”.
Po powrocie do domu wykąpali go, wyczesali z niego jak najwięcej pcheł i zabrali prosto do weterynarza. Lista była imponująca: zahamowanie wzrostu z powodu niedożywienia, zaćma spowodowana uderzeniem tępym narzędziem w głowę, choroba wrzodowa żołądka powodująca wymioty, poważne problemy w jamie ustnej wynikające z gnicia zębów i całkowita głuchota.
Weterynarz określił go jako owczarka szetlandzkiego w wieku pomiędzy 8 a 12 rokiem życia i o wadze ok. 7,3kg.
„Po operacji przetok, restrykcyjnej opiece lekarskiej i miesiącach rozpieszczania przez rodzinę kochającą go jak dzieci – Toothless (Bezzębny – przezwisko nadane przez pięcioletnią córkę po obejrzeniu filmu „Jak wytresować smoka”) stawał się starszym dżentelmenem.”
Psiak traktowany był po królewsku i prowadził życie na jakie zasłużył, chroniony przez Cody’ego i jego żonę Kasię.
Nigdy więcej nie żył w zimnie, choć czasem korzystał z okazji, by pobawić się na śniegu.
Polubił przebieranki…
Najsłodszy psiak w okolicy.
Oczywiście, jego ulubionym zajęciem była drzemka.
I miał ku temu wiele okazji.
Przez cały ten czas wisiał nad nim wyrok – od 3 do 12 miesięcy życia. Przetrwał rok zanim stał się zbyt chory by obdarowywać nas swoim urokiem przez kolejne dni.
„Ostatecznie obserwowałem jak mój najlepszy przyjaciel, najukochańszy pupil i największy wojownik, jakiego znam pogrąża się w zasłużonym odpoczynku, podczas gdy jego mama i ja trzymamy go za łapki. Odszedł w czerwcu 2014”.Reklama
„Nigdy nie sądziłem, że będę mógł pokochać zwierzaka tak mocno jak pokochałem jego, jak MY pokochaliśmy Bezzębnego. Każdy, kto go spotykał od razu się w nim zakochiwał. Jego weterynarz, nasi przyjaciele. Był jedyny w swoim rodzaju. Mamy nadzieję, że daliśmy mu wystarczająco dużo dobrych wspomnień, by wymazać jego złą przeszłość”.