×

Myśliwy usłyszał hałas dobiegający z krzaków. Mało brakowało, a strzeliłby do „potwora”

Czasami przez niezbyt rozsądne myślenie może stać się krzywda naszemu zwierzakowi. Dziś mamy dla Was jedną z takich historii.

Reklama

Pewien myśliwy udał się na polowanie. Ze strzelbą w dłoni rozpoczął spacer po dobrze znanym mu lesie. Tego dnia tak naprawdę bardziej chodziło mu o złapanie odrobiny świeżego powietrza i oczyszczenie głowy między drzewami niż same łowy. Postanowił, że nie będzie też wchodził głęboko w las.

Nagle dość blisko ścieżki usłyszał dziwne hałasy

Był myśliwym już bardzo długo, dlatego nie poczuł strachu, a ciekawość, co też kryje się za szeleszczącymi krzakami. Stworzenie, które się w nich znajdowało, powoli zaczęło z nich wychodzić. Oczom myśliwego najpierw ukazał się przerażający pysk – ogromne białe zęby. Ogarnęło go przerażenie. W jednej chwili przestał racjonalnie myśleć i rzucił się do ucieczki.

Reklama

Już miał strzelać…

Po kilku sekundach mężczyzna uświadomił sobie, że przecież w dłoni ma strzelbę. Zatrzymał się i odwrócił się w stronę potwora. W cieniu i z daleka wyglądał na bardzo potężne stworzenie, jednak nie wydawał się przy tym agresywny. W końcu powolnym krokiem ruszył w kierunku myśliwego… Wtedy on zaczął przymierzać się do strzału. Nie miał pojęcia, czym jest ta bestia, ale wciąż miał przed oczami widok jej ogromnych zębisk. Już miał strzelać…

Kolejny potwór?!

Nagle myśliwy zobaczył, że krzaki, z których wyszedł potwór, znów zaczynają się poruszać. Przez myśl przemknęło mu, że wyjdzie z nich kolejna bestia. Usłyszał jednak dobiegający z nich ludzki głos: „Gustek, gdzie Ty jesteś!? Gustek!” W jednej chwili dotarło do niego, że to wcale nie potwór, a prawdopodobnie zwykły, ale bardzo duży pies. Gdy jego właściciel zauważył, że myśliwy stoi ze strzelbą i celuje w jego pupila, natychmiast zaczął krzyczeć, żeby nie strzelał…

Reklama

To był tylko kaganiec

Okazało się, że „bestia” to rzeczywiście zwykły pies, któremu bardzo „mądry” właściciel założył „krwiożerczy” kaganiec kupiony w sklepie internetowym i puścił wolno, aby pobiegał sobie po lesie. Myśliwy nie był w stanie z daleka ocenić, że to co „potwór” ma na pysku, to tak naprawdę kawałek plastiku.

Ta historia skończyła się dobrze, a jak myślicie, co stałoby się, gdyby myśliwy od razu strzelił? Co stałoby się gdyby, myśliwy strzelił dwa razy? Raz do bestii, a drugi raz do znów ruszających się krzaków? Niby nie powinien, nie widząc celu, ale w przerażaniu mógł przestać myśleć logicznie. Ludzie są różni.

Reklama

Może Cię zainteresować