Mężczyzna w ostatniej chwili ratuje psa z płonącego samochodu. Przejmujący film z akcji ratunkowej
W niebezpiecznej sytuacji nie trudno o strach, emocje i utratę kontroli nad sobą w wyniku mocnego uderzenia przerażenia. Jednak Michel Gregorek wiedział, że opanowanie jest kluczem, aby wyjść cało z opresji lub kogoś uratować. Kiedy zauważył, że pies utknął w płonącym samochodzie, nie wahał się ani chwili, aby ruszyć do akcji. Mężczyzna stał się prawdziwym bohaterem.
Pies był w ogromnym niebezpieczeństwie
Kiedy Michael Gregorek dostał zgłoszenie o pożarze, nie wiedział jeszcze co go spotka. Spodziewał się, jak bywa to przy takich sytuacjach, że będzie trzeba kogoś ratować. Jednak taka interwencja jeszcze się nie zdarzyła w jego karierze.
Wiadomo, że pożar trawił samochód jednego z mieszkańców. Do incydentu doszło w hrabstwie Douglas w Kolorado. Na miejscy Gregorek faktycznie zauważył, że na ulicy stoi samochód, z którego unoszą się kłęby dymu. Obok niego stał mężczyzna, który wybijał w nim szyby i widocznie czegoś szukał.
Czasu było niewiele
Początkowo funkcjonariusz myślał, że to sprawca pożaru, jednak szybko okazało się, że to właściciel samochodu, który próbuje wydostać z płonącego auta swojego psa. Kiedy Gregorek to usłyszał, od razu ruszył do akcji. Sam jest dumnym właścicielem czworonoga, więc życie psiaka z auta stało się dla niego priorytetem. Samochód był zamknięty, więc nie dało się go otworzyć, a z wybitych szyb unosiły się gęste kłęby dymu i ognia – czasu było naprawdę niewiele. Pies w każdej chwili mógł udusić się oparami dymu. Zaczęła się akcja ratunkowa. Kiedy wybito tylną szybę samochodu, stało się coś nieoczekiwanego.
Hank, czyli uwięziony w aucie pies, wyjrzał przez wybity otwór. Na szczęście był w pełni świadomy, jednak zaczął mieć już objawy zatrucia. Mocno się ślinił i był osowiały. Jego właściciel próbował go wyjąć samodzielnie, jednak nie udało mu się. Był przerażony! Wtedy Gregorek włożył ręce do otworu i z całych sił wyciągnął psa na powierzchnię. Następnie położył go na śniegu.
Na szczęście jednym z sąsiadów, który był na miejscu, okazał się weterynarz, który od razu udzielił Hankowi niezbędnej pomocy. Gdyby nie współpraca wszystkich mężczyzn i determinacja Gregorka, z pewnością pies by nie przeżył.