Bezpańska kotka trafiła do schroniska. Tuż przy szyi miała zatrważający list
Kotka Violet trafiła do schroniska w Illinois, w Stanach Zjednoczonych. Patrząc na wygląd bezpańskiego sierściucha, szybko stało się jasne, że kiedyś miał dom. Był uroczy i nie bał się ludzi. Jednak nie tylko zewnętrzne cechy wskazywały na przeszłość kota. Mianowicie miał on zawiązaną na szyi różową kokardę, a za nią wsuniętą kartkę z wiadomością.
Notatka zapisana była przy pomocy fioletowego mazaka
„Żegnaj Violet. Myślę, że właśnie to imię Cie wybrało. Mam nadzieję, że będziesz mogła je zachować. Żegnaj… Liczę, że znajdziesz dobrego właściciela.
Do właściciela: Proszę, dbaj o nią. Otrzymała ode mnie właśnie takie imię. Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam, Lacey”
List złamał serca pracowników schroniska
Dedukując z listu można odnieść wrażenie, że nie tylko kot tęsknił za swoim domem. Gdzieś znajdowało się dziecko, któremu również brakowało towarzystwa Violet.
„Kiedy ściągnęliśmy z szyi kota notatkę i ją przeczytaliśmy, poczułam ukłucie w sercu. Wyobrażam sobie, jak Lacey musiała kochać kota i jak za nim tęskni. Jednak była świadomo, że nie może go zatrzymać” – powiedziała Vanessa Skavlem, pracownik schroniska dla zwierząt
U Violet poszukiwano mikroczipa
Niestety, nie udało się go znaleźć. Jednak pracownicy nie tracili nadziei, na znalezienie właściciel kota. Jego zdjęcia i list, który znaleziono u jego boku, trafiły do mediów społecznościowych. Okazało się, że notatka poruszyła serca również lokalnej społeczności, w tym Cindy Murray. Kiedy kobieta po raz pierwszy przeczytała post na Facebooku, po policzkach zaczęły płynąć jej łzy. Była poruszona:
„Widać, że list napisało dziecko. Dziecko, które kochało tego kota, ale po prostu nie mogło go zatrzymać. Jednak z całego serca pragnęło, aby Violet znalazła nowego, kochającego właściciela”
Murray jeszcze tego samego dnia przyjechała do schroniska
„Przesłałam post z Facebooka do mojego męża. Napisałam mu w wiadomości, że pragnę przygarnąć kota, a przekonała mnie o tym jego poruszająca przeszłość. Mąż odpisał mi, że niestety nie może pojechać ze mną do placówki, ale jeżeli jestem zdecydowana, mam przygarnąć go pod nasz dach”
Tego samego dnia Murray pojawiła się w schronisku. Wiedziała, że kot syjamski musi być zdezorientowany i przestraszony, bo z domu trafił do takiego miejsca. Kobieta pragnęła adoptować go. „Kiedy wzięłam go na ręce, zaczął mruczeć. Był szczęśliwy”.
Jedyną rzeczą, której z całego serca żałuje nowa właścicielka Violet jest to, że nie udało się jej dotrzeć do dziecka, będącego autorem poruszającego listu. Pragnęła je poinformować, że wszystko będzie dobrze. Że kot trafił do kochających ludzi, którzy nie zmienili jego imienia. Z pewnością będzie miał cudowne życie, na jakie zasłużył.