Ktoś porzucił na ulicy malutkiego szczeniaczka na pewną śmierć. Tylko dlatego, że był inny
Zwierzęta urodzone z niepełnosprawnością często są porzucane na pewną śmierć lub w najlepszym wypadku trafiają do schroniska. Niestety, stamtąd i tak prawie nie mają szans na dostanie się do kochającej rodziny i ostatecznie poddawane są eutanazji. Na szczęście nie zawsze sprawy przybierają tak tragiczny obrót…
Czysty przypadek
Adhara Talamantes jest studentką weterynarii. Pewnego ranka gdy była w drodze na uczelnię, natknęła się na małego szczeniaczka. To spotkanie zmieniło jej życie na zawsze.
Prawie umierał
Maluszek nie miał przednich łapek i ledwo sunął po brudnym chodniku. Był w kiepskim stanie, miał kilka otwartych ran. Wyglądało na to, że nie jadł i nie pił już od bardzo dawna.
Ktoś ot tak zostawił sunię na ulicy
To biedne maleństwo okazało się suczką, rozpaczliwie potrzebującą opieki. Adhara wiedziała, że jeśli jej nie pomoże, ona po prostu umrze. Postanowiła, że zabierze ją ze sobą i zaopiekuje się tym bezbronnym i już wystarczająco skrzywdzonym przez los biedactwem.
Było trudno
Sunia przez bardzo długi czas była wycofana i nieufna. Bała się. Dopiero po kilku tygodniach odzyskała wiarę w ludzi i radość w oczach. Zrozumiała, że to, co złe, już dawno jest za nią.
Adhara nazwała ją Almendra
Nowa właścicielka poświęcała Almendrze bardzo dużo czasu i nauczyła ją, jak chodzić bez dalszego uszkadzania przednich nóg. Adhara cieszyła się, widząc efekty, jakie przynoszą ich wspólne ćwiczenia.
Opłacało się!
Zarówno Adhara, jak i Almendra znalazły miłość i to, czego potrzebowały najbardziej – Almendra nowy dom, a Adhara towarzystwo i inspirację do dalszej nauki.
Młoda kobieta przekonała się, jak zawód weterynarza, do wykonywania którego się przygotowuje, jest potrzebny. Dzięki swoim studiom będzie mogła w jeszcze lepszy sposób pomagać zwierzakom.