Umierający szczeniak trafił w ręce szympansów. Jego życie wisiało na włosku
Jenny i Jim Desmond są małżeństwem, które prowadzi w Liberii, w Afryce Zachodniej, schronisko dla szympansów. Oboje uwielbiają pomagać zwierzętom, dlatego obrali sobie taki cel w życiu. Nawzajem się uzupełniają, i chcą szerzyć pomoc w miejscach, gdzie jest ona niezbędna. Nie pozostają obojętni na los żadnej istoty.
Kiedy jednego dnia kobieta przemierzała ulice miasta, na poboczu dostrzegła maleńkie stworzenie. Widać było, że potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Niewiele brakowało…
Jenny odruchowo zatrzymała się. Gdy zbliżyła się do tej małej istoty, zauważyła, że jest ona na skraju. Nie wiele brakowało, by umarła w bólu i samotności. Kobieta niezwłocznie zabrała szczeniaczka, któremu nadała imię Snafu, do schroniska, które prowadzi wraz z mężem.
Na miejscu okazało się, że maleńki piesek jest w opłakanym stanie. Nie tylko głodował przez wiele tygodni, ale również posiadał zainfekowane rany, gorączkę, a jego organizm był zarobaczony. Małżeństwo nie wiedziało, czy zdołają pomóc Snafu, jednak nie poddawali się. Uznali, że warto zawalczyć o jego życie.
Został niezwłocznie wykąpana i podano mu leki
Najbliższe dni miały się okazać tymi najbardziej znaczącymi. Na szczęście, szczeniak z każdym dniem wyglądał i czuł się coraz lepiej. Skóra, z którą był ogromny problem, nie wyglądała już tak źle, jak na początku. Stan oczu również się poprawił. Snafu zaczął też przybierać na wadze, dzięki regularnym posiłkom. Jenny i Jim uznali, że to najwyższy czas, by przedstawić go innym mieszkańcom ich sanktuarium. Nie mieli pojęcia, jak czworonóg zareaguje na szympansy i vice versa.
Pierwsze spotkanie
Szybko okazało się, że nie było powodów do zmartwień. Szympansy już od pierwszego spotkania zakochały się w Snafu. Dały mu miłość i troskę, której tak bardzo potrzebował. Z każdym dniem ich więź stawała się coraz bardziej zażyła. Wspólnym zabawom i wygłupom nie było końca. Zwierzaki zachowywały się tak, jakby nic je nie różniło. Jakby były z tego samego gatunku. Aż miło popatrzeć, jak się się opiekują!
Nowy dom
Jenny znalazła dla Snafu nowy dom. Miała pewność, że zazna w nim tylko i wyłącznie dobroci, na którą zasłużył. Zamieszkał z jej siostrzenicami, w Kolorado. Znalazł się wśród ludzi, którzy kochają go całym sercem. Ma teraz dwie nowe siostry, mamę i tatę. A wszystko to zawdzięcza małżeństwu, które zabrało go z ulicy i zapewniło opiekę w sanktuarium szympansów.
Ten malec przeszedł niesamowitą drogę, aby znaleźć się w miejscu, w którym znajduje się teraz:
Istnieją na tym świecie ludzie o niesamowitych sercach i duszach! Historia Snafu stanowi tylko potwierdzenie dla tych słów.