Pies zombie na skraju śmierci. Ci ludzie nie słuchali ostrzeżeń innych
Kiedy Una Geiger i jej mąż uratowali Samarę, wiedzieli, że naprawdę była na krawędzi śmierci. Nie pozwolili psinie tak po prostu samotnie umrzeć, pomimo że wszyscy wokół lamentowali nad wpuszczeniem tak wyglądającego futrzaka do domu. Oni jednak jako jedyni okazali jej serce.
Pies zombie
Geiger są godnymi podziwu ratownikami z Kiszyniowa w Mołdawii i na szczęście mają duże doświadczenie w radzeniu sobie z maltretowanymi i porzuconymi psami. Samara miała bardzo dużo szczęścia, że na nią trafili.
Wyglądała jak pies zombie – ze świerzbem, straumatyzowana wcześniejszymi doświadczeniami i bardzo, bardzo chora, Samara nie przeżyłaby kolejnego tygodnia na ulicy, gdyby się nią nie zajęto.
„Jak to do domu? Taką paskudę?!”
Una i jej mąż postanowili zrobić wszystko, aby dać jej szansę. Musieli się przy tym zmierzyć się z krytyką wielu osób, które nie rozumiały, jak mogli przygarnąć takiego psa do swojego domu. Na domiar złego Samara nie tylko wyglądała okropnie, ale i była agresywna i zalękniona.
W tym czasie Una miała w domu trzy psy, wszystkie uratowane z domów, gdzie były bite i poniewierane. To było decydujące dla Samary – poczuła wsparcie i opiekę stada i choć jej problemy z zaufaniem nie zniknęły od razu, to dzięki innym psiakom z podobnymi doświadczeniami z przeszłości, zaaklimatyzowała się dużo szybciej.
Jej sierść znów błyszczy
Jeśli chodzi o fizyczne dolegliwości, Geigerowie postanowili wyleczyć ją za pomocą kąpieli leczniczych oraz antybiotyków. Niektóre rany trzeba było również zszyć. Strategia, jaką zdecydowali się obrać, okazała się słuszna i skuteczna – z czasem świerzb przeszedł do przeszłości, a skóra psiny zaczęła wyglądać coraz zdrowiej.
Pewne rany się nie goją
Największym wyzwaniem było jednak pokonać problemy psychiczne Samary. Geigerowie dali jej dużo czasu aby zaczęła im ufać i to zaprocentowało, choć Samara nigdy już całkiem normalnym psiakiem nie będzie.
Mimo wszystko wiedzieliśmy, że nigdy nie stanie się typowym psem. Jej problemy z ludźmi były zbyt duże. Nadal jest bardzo nieśmiała, nie lubi być dotykana, a chodzenie na smyczy jest niemożliwe. Ale idzie obok naszych innych psów i reaguje na polecenia nawet lepiej niż nasze wyszkolone czworonogi. Generalnie to zupełnie inny psiak niż w momencie, gdy ją zabraliśmy z ulicy i jesteśmy bardzo dumni z tego!
– podkreśla Una.