Wpuścił do własnego domu 300 psiaków, aby ocalić je przed straszliwym huraganem
Ricardo Pimente, meksykanin mieszkający na obrzeżach Cancunu, stanął na początku października przed niełatwym orzechem do zgryzienia. Musiał wykombinować, jak zapewnić schronienie zwierzętom, które zamieszkiwały prowadzone przez niego sanktuarium.
Co robić?
Nasz bohater bał się najbardziej o psiaki. Ich schrony nie wydawały mu się na tyle solidne, by móc wytrzymać siłę długo szalejącego porywistego wiatru. Mężczyzna bał się, że któremuś z jego podopiecznych stanie się krzywda, zwłaszcza że w mediach zapowiadano, że huragan będzie bardzo silny i niebezpieczny dla wszystkich istot bez odpowiedniego schronienia. Nieprawdopodobieństwem było z kolei zorganizować dla 300 psiaków w tak krótkim czasie domy zastępcze.
„Mój dom jest waszym domem”
W końcu Ricardo zdecydował się na coś, na co zdecydowałoby się niewiele osób. Do swojego niewielkiego domu wpuścił wszystkie 300 piesków. Operacja ta okazała się bardzo wymagająca, bo pomieścić aż tyle zwierząt na terenie niewielkiego domku nie jest łatwo. Ricardo poza tym bał się konfliktu wśród zwierząt, zwłaszcza biorąc pod uwagę maleńką powierzchnię, na której będzie musiał je pomieścić.
Grzeczne włochacze
Cała operacja przeniesienia psiaków do domu trwała dobrych kilka godzin. Ku zdziwieniu Ricardo, futrzaki zniosły ją zadziwiająco dobrze. Żadne z nich nie goniło się po domu ani nie zachowało agresywnie wobec drugiego. Kilka drobiazgów na wyposażeniu się stłukło, ale to jedyne szkody, jakie w wyniku całej sytuacji nasz bohater poniósł.
Nie taki diabeł straszny
Huragan Delta, który w międzyczasie szalał na dworze, ostatecznie nie okazał się aż tak silny, jak to wcześniej zapowiadano. Ale i tak dokonał szkód wśród zabudowań przeznaczonych dla naszych dzielnych psiaków. Wszystkim jednak udało się na ten niepewny czas zapewnić bezpieczeństwo, a czworonogi ze swej strony spisały się wzorowo. Brawa dla nich i dla Ricardo!