Pies zastygnięty w smole wył i skomlał o pomoc. Wpadł w straszną pułapkę
Szybka reakcja w przypadku wzywania pomocy może uratować życie zwierzaka. Mężczyźni pracujący na budowie blisko zalesionych terenów w Suwałkach wykazali się ogromną odwagą, ratując psa, który utknął w smole. Psiak długo skomlał i wył, wołając o pomoc. Na szczęście nadeszła ona w samą porę.
Pies w smole nie mógł się ruszyć
Pracownicy budowy nie spodziewali się tego, co wydarzy się podczas kolejnego dnia ich pracy. Wykonywali swoje obowiązki na terenach blisko lasu, znajdujących się w Suwałkach. Nagle usłyszeli przeraźliwy skowyt, który roznosił się echem. Postanowili wsłuchać się w ten dźwięk i sprawdzić, skąd się niesie. Tak też zrobili. Szli tropem niesionego dźwięku, aż doszli do miejsca, z którego się wydobywał. Widok, który tam zobaczyli, wzbudził w nich łzy. Wiedzieli, że muszą szybko reagować, aby uratować psa w smole, który utknął w jej kałuży i nie mógł się ruszyć. Było to przerażające.
Uratowanie psa w smole nie należało do najłatwiejszych. Chociaż pracownicy bardzo się starali, nie mogli wydobyć uwięzionego zwierzaka. Na szczęście znaleźli inne rozwiązanie. Pracownicy skontaktowali się z ratowniczką Joanną Godlewską z Fundacji Zwierząt Niczyje, która szybko przyjechała na miejsce. Jednak nie sądziła, że widok, który tam zastanie, będzie aż tak bolesny.
Kiedy w końcu przyjechałam i zobaczyłam psa leżącego w smole, do oczu napłynęły mi łzy. – powiedziała Godlewska.
Do uratowania psa potrzebowała kilkoro ludzi. Akcja nie należała do najłatwiejszych. Trzeba było się starać, aby podczas próby uwolnienia nie stała się psiakowi żadna krzywda.
Podejrzewała, że pies został porzucony
Godlewska nie wie dokładnie, jak pies znalazł się w kałuży smoły. Podejrzewa, że go porzucono, dlatego szukał po prostu miejsca do ogrzania się i odpoczynku. Nie wiedział, że nielegalnie wylana smoła będzie jego więzieniem. Pomoc przybyła w dobrą porę, ponieważ psiak był już mocno odwodniony i wycieńczony, nie przeżyłby długo w takim zniewoleniu. Po wyciągnięciu go z kałuży przez strażaków, został zabrany do kliniki weterynaryjnej w celu przebadania. Godlewska przyznała, że psiak wiedział, że jest ratowany. Nie wyrywał się, nie wierzgał, spokojnie dał się wyciągać ze smoły.
Psiaka wykąpano z pozostałości smoły. Po badaniach i kąpieli okazało się, że nie ma na ciele wielu obrażeń. Oprócz kilku powierzchownych po jednej stronie twarzy, pies był w większości zdrowy. Jego wybawicielka powiedziała, że psiak poczuł się znacznie lepiej i dochodzi do siebie w klinice. Otrzymał imię Farcik i poza pomocą znalazł też kochający dom i teraz może być naprawdę szczęśliwym psiakiem. Jego wybawicielka nie ukrywa ogromnej radości i wdzięczności wszystkim, którzy wsparli ją w ratowaniu Farcika.