Pies w stanie agonalnym był pilnie operowany. Słowa właściciela wstrząsnęły weterynarzami
Do Trójmiejskiej Kliniki Weterynarii trafiła suczka o imieniu Szczotka. Psina była w krytycznym stanie.Do tego stopnia, że miała mocne drgawki. Weterynarze nie wahali się ani chwili i wzięli ją na stół operacyjny. Na to wszystko zareagował właściciel psinki, którego reakcja była szokująca dla wszystkich.
Suczka była w krytycznym stanie
Suczka w środku nocy trafiła do Trójmiejskiej Kliniki Weterynarii w bardzo ciężkim stanie. Weterynarze byli w szoku, kiedy zobaczyli biedną psinę. Nie było czasu do stracenia. Drgawki, jakie targały psinką, były tak mocne, że trzeba było podjąć ostateczne środki. Szczególnie, że leki uspokajające nie przynosiły efektów. Suczkę trzeba było zabrać na stół operacyjny. Dlatego należało wprowadzić zwierzę w stan śpiączki farmakologicznej. Jeśli nie zareagowaliby tak szybko, niestety objawy doprowadziłyby do najgorszego scenariusza.
Weterynarze podejrzewali, że przyczyną tak silnych drgawek było poważne zatrucie, wskutek którego wystąpiły nawet reakcje neurologiczne. Najbardziej bulwersujące było zachowanie właściciela suczki, które zaskoczyło weterynarzy. To był dowód na to, jak ludzie potrafią być okrutni wobec zwierząt. Weterynarze byli tak oczarowani psiną, że nadali jej imię – Szczotka. Byli tak zdeterminowani by uratować życie psiaka, że robili wszystko, co mogli. To cud, że udało im się uratować Szczotkę.
To, jak zachował się opiekun suczki, bulwersuje!
Po udanej operacji weterynarz wyszła z sali do opiekuna, by poinformować go o stanie pupila. Wtedy stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. Mężczyzna nie zainteresował się w ogóle zdrowiem psa, jedynie zbulwersowany powiedział do lekarki, że na ratowanie psa ma 100 zł i bez dyskusji. Wpadł w większe zdenerwowanie, kiedy kobieta poinformowała go, że to prywatna nocna klinika i tutaj nie ma refundacji. Odrzucił też propozycję rozłożenia kosztu za zabieg na raty – powiedział tylko, że daje 100 zł i ani grosza więcej. Nie chciał też podpisać oświadczenia. To było bardzo smutne, że życie psa nie liczyło się dla tego człowieka.
W ostateczności mężczyzna zrzekł się praw do suczki, która została w punkcie medycznym. Psinka dzięki dobrej opiece w klinice szybko dochodziła do siebie. Zasmucona całą sytuacją suczki jedna z lekarek zdecydowała się ją zaadoptować. Była to ta weterynarz, która walczyła o jej życie. To przejmujący gest!
Wspólnie zaczęły nowe lepsze życie, a suczka dostała od kobiety to, na co najbardziej zasługuje – dużo miłości i wspólnych chwil.
Naprawdę w życiu nie widziałam tak kochającego i oddanego psa. Chodzi za mną krok w krok, po spacerze sama daje łapki do wyczyszczenia, non stop zapatrzona we mnie. Bardzo inteligenta. Bezproblemowa. Nie mogę uwierzyć w to, że tak trafiłyśmy na siebie, jestem każdego dnia bardzo wdzięczna za nią, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zrobię dla niej wszystko! – mówi nowa opiekunka suczki, która zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia.
Choć historia suczki jest bardzo przejmująca, najważniejsze, że znalazła kochającą opiekunkę. To doskonały przykład na to, że nawet najbardziej rozczulająca opowieść może mieć szczęśliwe zakończenie.