Znalazł na podjeździe bezdomnego psa. W jego sierści kryło się mnóstwo pasożytów
Gwałtowne burze, wiatry i powodzie które i jakiś czas temu dotknęły także nasz kraj, prowadzą do wielu zniszczeń, w wyniku których ludzie tracą całe swoje bogactwa. Niestety cierpią także zwierzęta, które w tym czasie często zostają pomijane…
Po straszliwej powodzi w Atlancie, w stanie Georgia, mężczyzna znalazł na ulicy retrievera. Nie było jasne, skąd wziął się pies, ale był w kiepskim stanie.
Siedział biedak przy czyjejś skrzynce na listy i wyglądał tak, że serce mi dosłownie pękło. Zawołałem go, a on bez zawahania podszedł, machając ogonem.
Siedział biedak przy czyjejś skrzynce na listy i wyglądał tak, że serce mi dosłownie pękło. Zawołałem go, a on bez zawahania podszedł, machając ogonem.
Miłość od pierwszego wejrzenia!
Od razu się pokochali. Niestety piesek był niedożywiony, a na jego ciele znajdowały się dziwne rany. Wizyta u weterynarza wszystko wyjaśniła. Okazało się, że biedak mieszkał w lesie i właśnie tam doprowadził się do takiego stanu. Resztką sił udało mu się dotrzeć na podjazd czyjegoś domu. Na ciele tego czworonoga weterynarz znalazł ponad 200 pcheł. Cierpiał także z powodu kleszczy i innych pasożytów.
Pchły, robaki i niedożywienie sprawiły, że ten biedaczek miał 11 kilogramów niedowagi.
Golden Retriever jednak trafił w odpowiednie ręce. Mężczyzna, który go znalazł, nie miał zamiaru go oddać. Od momentu, gdy się poznali, byli nierozłączni. Jego nowa rodzina nazwała go Bran.
Dziś Bran jest zdrowym i szczęśliwym psem. Niedawno rodzina przygarnęła także innego czworonoga tej samej rasy. Od razu ta dwójka znalazła wspólny język!