Para Amerykanów wydała 55 tys. dolarów, żeby stworzyć w swoim domu raj dla 20 adoptowanych psów
Są ludzie którzy kompletnie nie interesują się naszymi mniejszymi braćmi. Istnieją jednak też tacy, którzy interesują się wyłącznie nimi. Właśnie do tej drugiej grupy należy Chris i Mariesa Hughes.
20 psich seniorów mieszka w psim raju dzięki tym ludziom
Psi seniorzy nie są zbyt popularnym celem wypraw do schroniska. Starsze, często niedołężne pieski budzą strach u ludzi. Jednak są osoby, dla których to właśnie los psich emerytów jest wyjątkowo ważny. Takimi ludźmi są Chris i Mariesa Hughes, którzy w swoim domu stworzyli raj dla psich staruszków, często niedołężnych i wymagających specjalnych warunków.
Jak to wszystko się zaczęło?
Para prowadzi organizację The Mr. Mo Project. Założyli ją, kiedy zorientowali się, że istnieje wielka potrzeba, żeby ktoś zajął się tematem psów starych i niedołężnych. Para zrozumiała, że jest tak wiele psów wymagających odpowiedniej opieki i leczenia oraz że często ich właściciele nie mają funduszy, żeby zadbać odpowiednio o swoje psiaki. W związku z tym schorowani seniorzy często trafiają do schronisk.
„Psi seniorzy zasługują na najlepsze do końca swoich dni” – głosi na stornie Mr. Mo Project.
55 tysięcy dolarów aby przekształcić dom w raj dla psich seniorów
Chris i Mariesa uratowali setki psów przed eutanazją, lecz również pomogli im zdobyć opiekę lekarską i znaleźć nowe domy. Najbardziej jednak wyjątkowe traktowanie przypadło w udziale 20 seniorom, którzy aktualnie mieszkają z parą dobroczyńców w domu.
Małżeństwo wydało 55 tysięcy dolarów w rozbudowę i dostosowanie swojego domu do potrzeb starszych psiaków. Zakupili między innymi specjalny stół do hydroterapii w cenie 30 tysięcy dolarów, a także wielkie robione na zamówienie łóżko, które pomieściło całą menażerię. Dom jest dostosowany do potrzeb psich emerytów – są rampy, maty na podłodze, plastikowe prześcieradła itd.
„Nie jest łatwo mieszkać z dwudziestoma psami, ale mamy wypracowane swoje zwyczaje. Jeśli chodzi o rachunki od weterynarza, to staramy się zebrać wśród darczyńców odpowiednie kwoty, ale jeśli jest nagła potrzeba leczenia, to opłacamy je ze swoich kart kredytowych i później zastanawiamy się, co dalej będzie. Zawsze są jakieś rachunki do zapłacenia, ale to wszystko jest warte swojej ceny”
Jeżeli chcecie wesprzeć organizację Hughesów, to odwiedźcie ich stronę. W tym celu kliknij TUTAJ.