Wzruszający list napisany z perspektywy psa uratowanego ze schroniska
Jeśli kiedykolwiek uratowałeś psa, to zapewne wiesz, czym jest bezgraniczna oraz szczera wdzięczność. Twój przyjaciel kocha cię z całego serca i każdego dnia dziękuje ci, że dałeś mu szansę na nowe i szczęśliwe życie. Poniżej zobaczysz wzruszający list napisany z perspektywy uratowanego psa. Gdyby mógł mówić, na pewno wypowiedziałby właśnie takie słowa. To chwyta za serce…
Wzruszający list napisany z perspektywy uratowanego psa:
„Moje życie nie zawsze było łatwe. Krzyczano na mnie, bito mnie oraz robione rzeczy, których nie powinno doświadczyć żadne żywe stworzenie.
Miałem blizny na ciele, a codziennie czułem, że robię coś źle. Chciałem zadowolić moich opiekunów i starałem się jakoś im zaimponować. Dawałem z siebie wszystko, ale i tak za każdym razem kończyło się to tak samo. Chciałem tylko odrobiny uwagi, a oni ciągle mnie karcili. Byli na mnie źli i mówili, że jestem beznadziejny. Zacząłem już myśleć, że może na to zasłużyłem. Właśnie tak wyglądała moja codzienność.
Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Moi opiekunowie wepchnęli mnie do samochodu i zawieźli do lasu. Tam zostawili mnie zupełnie samego. Bardzo się bałem i miałem nadzieję, że po mnie wrócą. Minął jednak dzień, a ich wciąż nie było. Miałem wyrzuty sumienia. Pomyślałem, że za bardzo uprzykrzyłem ich życie. Czułem się okropnie.
Nagle podeszła do mnie jakaś kobieta. Nie miałem pojęcia, kim jest, ale wyglądała całkiem przyjaźnie. Dała mi smakołyk, a później zabrała mnie do auta i zawiozła do zupełnie nieznanego mi miejsca.
Panowała tam smutna atmosfera. To miejsce było bardzo zimne. Jacyś ludzie zamknęli mnie w boksie z kratami. Dookoła słyszałem inne psy, a wydawane przez nich dźwięki mnie przerażały. Na początku bardzo się bałem, ale po czasie stwierdziłem, że to miejsce nie jest aż takie złe.
Od czasu do czasu przychodzili do mnie ludzie, rodziny, dzieci. Rozmawiali ze mną i uśmiechali się do mnie, a potem odchodzili. Zastanawiałem się, dlaczego nie chcą spędzić ze mną więcej czasu, a może nawet zabrać mnie ze sobą. Przecież zrobiłbym wszystko, żeby byli ze mnie zadowoleni. Było mi przykro, że tak naprawdę nikt się mną nie zainteresował.
Powoli przywykłem do swojego życia – zimna podłoga, kraty i okazjonalne odwiedziny. Jedzenie było całkiem dobre. Nie było najgorzej. Przynajmniej miałem dach nad głową i jedzenie. Coś nie dawało mi jednak spokoju. W głębi duszy ciągle zastanawiałem się, co ze mną nie w porządku. Dlaczego nikt mnie nie chce?
Pewnego dnia odwiedził mnie kolejny człowiek. On był jednak inni niż wszyscy. Bił od niego wyjątkowy blask. To właśnie byłeś ty – mój wybawca.
Od razu zobaczyłem w twoich oczach, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Zacząłem machać swoim ogonem, a ty pochyliłeś się i przyłożyłeś swój nos do mojego pyszczka. Wtedy to poczułem – to była miłość. Nigdy wcześniej nie była mi znana. Dzięki tobie pierwszy raz w życiu poczułem, co znaczy czuć się potrzebnym.
Zabrałeś mnie do swojego domu, a w nim wszystko było dla mnie zupełnie nowe. Założyłeś mi coś na szyję. Nie wiem co to, ale to bardzo fajne. Dałeś mi ciepłe łóżeczku i powiedziałeś, że mogę w nim spać. Codziennie zabierasz mnie na spacery, bawisz się ze mną i dajesz mi przepyszne smakołyki. Wow, to się nazywa życie!
Chcę jednak, żebyś wiedział, że nie jestem idealny. Mogę popełniać błędy. Proszę pamiętaj jednak, że wciąż pamiętam, co robili mi moi poprzedni opiekunowie. Dużo przeżyłem, ale dzięki tobie powoli zostawiam to wszystko za sobą.
Twoja miłość łagodzi mój ból. Kocham cię z całego serca i jesteś najpiękniejszą rzeczą, która przytrafiła mi się w życiu. Dałeś mi nadzieję, dom, ciepło i miłość. Podarowałeś mi zupełnie nowe życie, które po prostu kocham. Nigdy nie chcę cię stracić. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i będę dziękować ci, za to co zrobiłeś, do końca moich dni.
Teraz będę już na zawsze szczęśliwy wraz z tobą. Bardzo cię kocham.”