Dostrzegła małego szczeniaka, który cały trząsł się ze strachu. Trudno uwierzyć, co mu zrobiono
Kobieta, która zauważyła na ulicy przerażonego szczeniaka, nie miała serca przejść obok niego obojętnie. Niestety wcześniej nikt poza nią nie zwrócił uwagi na psiaka. Zwierzak był przerażony i chował się ze strachu. Nie chciał, aby ktokolwiek znów go skrzywdził. Dokuczał mu też świerzb, tym bardziej nie dawał się dotykać ani do siebie podchodzić. Jednak kobieta pozostała i zrobiła wszystko, aby mu pomóc.
Szczeniak był chory na świerzb
Porzucone i zaniedbane szczeniaki mieszkające na ulicy to widok, który szczególnie chwyta za serce. Mimo że nie da się pomóc każdemu zwierzakowi, zawsze warto próbować. To mały krok, aby świat stawał się lepszy, a szczególnie dla uratowanego zwierzęcia.
Pewna kobieta, która udała się na lokalny targ na indonezyjskiej wyspie Bali, zauważyła małego pieska, który bardzo bał się ludzi. Dostrzegła też, że szczeniak ma problemy ze skórą, która jest w opłakanym stanie. Wcale nie trzeba być ekspertem w dziedzinie chorób zwierząt domowych, aby zorientować się, że cierpi na świerzb. To choroba, która prowadzi do okropnego dyskomfortu i zmian skórnych. Maluch był mocno zaniedbany – do tego stopnia, że ledwo utrzymywał się na swoich drobnych łapkach.
Chociaż na ulicy nie brakowało przechodniów, żaden z nich nie zainteresował się losem schorowanego malca. Wychudzony szczeniak siedział cicho w kącie. Bardzo się bał i nie chciał, aby ktoś zrobił mu krzywdę. Kiedy kobieta próbowała się do niego zbliżyć, wydawał z siebie ciche łkanie na przemian ze szczekaniem. Nie dało się tego podważyć – piesek potrzebował pomocy i pilnej opieki lekarza weterynarii.
Kobieta, która go znalazła, nie wahała się mu pomóc i zabrała go do schroniska, w którym wykonano mu szereg badań i wdrożono odpowiednie leczenie. Problemy skórne starano się zniwelować nie tylko przy pomocy farmakoterapii, ale także specjalnymi kąpielami i olejkami. Choć malec na początku bał się wszystkiego dookoła, z czasem coraz bardziej zaczął przyzwyczajać się do obecności opiekunów.
Niestety, okazało się, że stan zwierzęcia jest poważniejszy niż się wcześniej wydawało. Szczeniak dostał wysokiej gorączki, przestał jeść i był osłabiony do tego stopnia, że nie mógł utrzymać się na własnych łapach. Pracownicy schroniska wiedzieli, że muszą przygotować się nawet na najgorszy scenariusz. Na szczęście dzięki ich zaangażowaniu i stałej opiece, Willow – bo takie imię otrzymał szczeniak – wkrótce zaczął wracać do zdrowia.
Po około miesiącu spędzonym w schronisku, czworonóg trafił do kochającego domu. Mieszka tam z innymi psami, więc na pewno ma wiele okazji do zabawy. Dzięki swojej wybawicielce szczeniak otrzymał od losu drugą szansę na lepsze życie. Mamy nadzieję, że jego historia skłoni choć jedną osobę do zmiany swojego zachowania i niepozostawanie obojętnym na krzywdę zwierząt!