Leżał we własnych odchodach, z których nie mógł się podnieść. „To był już sam szkielet”
Późnym wieczorem, w ostatni piątek pracownicy Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt dostali zdjęcie i adres zaniedbywanego, wychudzonego psa o imieniu Bobik. To, co zastali na miejscu, było jednak dużo gorsze od zdjęć i ich wyobrażeń.
„To był szok”
Wolontariusze w sobotę rano udali się na miejsce. Mieli to szczęście, że do psiaka dostali się bez problemów. Widok, który zastali na miejscu, od razu ich zaalarmował – piesek był w dużo gorszym stanie niż wynikało z wcześniej otrzymanego zdjęcia. Był skrajnie wychudzony i leżał we własnych odchodach, z których nie był w stanie się już podnieść.
Walka o życie
Pracownicy TTOPZ wiedzieli, że muszą działać natychmiast. W następnych godzinach stoczyli walkę o życie pieska. Od razu zabrali go do Przychodni Weterynaryjnej im. Kościuszki w Toruniu, gdzie Bobik został poddany fachowej opiece. Jak się na miejscu okazało, Bobik miał nie tylko skrajnie osłabiony przez wychudzenie organizm – cierpiał także na zapalenie płuc, miał powiększone serce, niewydolność nerek, chorą tarczycę i parę pomniejszych schorzeń.
Krzywda i kara
Jak się udało potem ustalić, Bobik prawdopodobnie nie dostał nic do jedzenia od wielu dni. Niestety liczne choroby biednego psiaka sprawiły, że pomimo walki zmarł on w niedzielę.
Piesek za życia doświadczył ze strony ludzi przede wszystkim niewyobrażalnej ilości bólu i cierpienia. Pocieszeniem może będzie to, że właściciel Bobika nie pozostanie bezkarny za piekło, jakie mu zgotował. Sprawa została zgłoszona policji i prawdopodobnie odpowie on z paragrafu mówiącego o znęcaniu się nad zwierzętami. W przypadkach, gdy właściciel działa ze szczególnym okrucieństwem, można trafić za to do więzienia maksymalnie na 5 lat. Trudno jednak powiedzieć, jak będzie w tym przypadku.