7-letni pies przychodził do kościoła każdego dnia. Powód łamie serce
Wierni z kościoła w miejscowości San Donaci, niedaleko Brindisi, we Włoszech, byli świadkami niecodziennego zdarzenia. Do świątyni oprócz ludzi przychodził regularnie 7-letni owczarek niemiecki, o imieniu Tommy. Powód, który skłaniał zwierzaka do tych wizyt, złamie Ci serce… Dowodzi również temu, że pupile kochają nas bezwarunkowo i bezapelacyjnie.
Kiedy Tommy był jeszcze szczenięciem, został porzucony na pustym polu. Ktoś pozostawił go tam na pastwę losu, nie przejmując się tym, czy przeżyje, czy też nie. Jednak mały czworonóg miał szczęście. Znalazła go miłośniczka zwierząt, Maria Margherita Lochi, która postanowiła go też adoptować. Tę dwójkę połączyła niesamowicie silna więź. On potrzebował miłości, którą ona obdarowywała go każdego dnia.
Szczęście nie trwało jednak zbyt długo
Niestety, życie nikogo z nas nie jest wieczne… Zaledwie siedem lat po tym, jak Maria przygarnęła Tommiego, zmarła. Miało to miejsce w 2013 roku. Tęsknota czworonoga była tak silna, że każdego dnia przychodził do kościoła z nadzieją, że jego pani kiedyś wróci. Nie rozumiał, że odeszła na zawsze. Kościół był ostatnim miejscem, w którym pies widział Marię podczas pogrzebu. Kiedy w kolejnych dniach w mieście rozbrzmiewały dzwony kościoła, Tommy wędrował w miejsce, w którym liczył, że spotka swoją mamę…
Ojciec Donato Panna jest miejscowym księdzem i opowiedział co nieco o Tommym:
Spotykam Tommiego za każdym razem, gdy odprawiam w kościele mszę. Siedzi grzecznie przed ołtarzem. Nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, ani razu nie słyszałem, aby choćby szczeknął. Jest mile widziany w Domu Bożym
Codzienne wizyty czworonoga w kościele sprawiły, że zyskał on masę oddanych przyjaciół. Ludzie z wioski nie pozostali bowiem obojętni na jego los. Współczuli mu, a zarazem doceniali jego miłość i wierność. Tak piękne uczucia świadczą tylko o tym, że jest niesamowitym przyjacielem. Ludzie zatroszczyli się o jego los. Każdego dnia czekali też, aż pojawi się w świątyni.
Niestety, ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia
Tommy zmarł zaledwie kilka miesięcy po śmierci swojej właścicielki. Przez cały ten okres nie zdarzył się choćby jeden dzień, w którym czworonoga zabrakłoby w kościele. Wyobrażacie sobie, jak ogromną tęsknotę musiał czuć?
Tommy zmarł z powodu zawału serca… Do jego śmierci doszło w klinice weterynaryjnej w Fasano. Został tam przywieziony przez syna Marii. Lekarze potwierdzili, że zwierzak był schorowany, a dolegliwości wraz z upływem lat doskwierały mu coraz bardziej. Dodatkowo śmierć Marii również wpłynęła na znaczne pogorszenie jego stanu psychicznego i sprawiła, że stracił on chęć do dalszego życia.
Historia tego niesamowitego czworonoga tylko potwierdza fakt, że zwierzęta kochają nas bezwarunkowo. Ich tęsknota za nami może doprowadzić nawet do śmierci… Każdy zwierzak zasługuje na oddanego właściciela!