×

Na jednym z kół kierowca znalazł maleńkie stworzenie. Mógł zrobić mu krzywdę

Jeden z kierowców ciężarówki w Namibii był już prawie gotów do odjazdu, jednak w ostatniej chwili coś tchnęło go, aby sprawdził opony. Okazało się, że słusznie, ponieważ znalazł tam nieoczekiwanego gościa, któremu przypadkowo mógł zrobić krzywdę…

Reklama

Na jednej z przednich opon znajdował się maleńki mrównik afrykański.

Mężczyzna obszedł całą okolicę w poszukiwaniu mamy malucha, niestety na próżno. Zabrał go z sobą do siedziby swojej firmy, a stamtąd do Eriki de Jager, lokalnego weterynarza oraz fundatora ZURI Orphanage, niewielkiego schroniska dla zwierząt, które znajdowało się nieopodal jej domu. Mrównika nazwano E.T. Maluch nie był jeszcze pokryty sierścią więc najprawdopodobniej nie miał więcej niż 2 miesiące.

Pani weterynarz była nim oczarowana, wyznała The Dodo:

Kiedy zobaczyłam jego maleńkie, różowe ciałko od razu się zakochałam… To była miłość od pierwszego wejrzenia!

Jednak był też strach…

Erika nigdy wcześniej nie zajmowała się małym mrównikiem. Wszystkiego uczyła się od podstaw. Wyznaje, że na początku musiała dużo eksperymentować… Niestety, maluch prawie nie przybierał na wadze więc poprosiła o pomoc wykładowcę z University of Pretoria. Udało się, po małej modyfikacji diety, zwierzak zaczął rosnąć w oczach. Musiał być także karmiony co kilka godzin.

Reklama

W końcu Erika postanowiła zapoznać go z swoimi psami – Spokie i Zarah.

Czworonogi były na początku odrobinę zdezorientowane. Było widać, że zastanawiają się, jakim rodzajem psa jest E.T. Na szczęście bardzo szybko go zaakceptowały. W końcu bawiły się z nim, jakby był jednym z nich.

E.T był mały i potrzebował dużo snu, a jego ulubionym miejscem, do tego przeznaczonym, stało się psie łóżko.

Kiedy się budził, chciał iść wszędzie tam, gdzie Spokie i Zarah. Wyglądało to tak, jakby mrównik wołał być psem…

Reklama

Jednak nadszedł czas rozstania…

E.T musiał zostać w końcu wypuszczony na wolność.

Oczywiście wszystko działo się stopniowo – na początku spędził w nocy na zewnątrz godzinę sam, później cztery, aż w końcu całą noc.

Mimo, że jest już wolnym mrównikiem, wciąż wraca na jakiś czas do swojego „domu”.

Reklama

Może Cię zainteresować