Uratowali psa od zagłodzenia. Ale okazało się, że to nie jest do końca pies, jak mogło się wydawać
Podczas spaceru ulicami Los Angeles kobieta odkrywa przypadkowo bezdomnego psa. Próbowała zbliżyć się do zwierzęcia, ale ono na to nie pozwalało, dlatego kobieta zrobiła mu zdjęcie i wysyła do lokalnych władz i fundacji zajmującej się bezdomnymi psami. W końcu udało się złapać schorowane zwierzę, które okazało się być mieszanką psa i… wilka!
Jego stan był naprawdę zły, a ciało pokryte było skrzepniętą krwią, przez co miał problemy z poruszaniem się. Do tego, podczas późniejszych badań, odkryto stany ropne na ciele, a pod grubym futrem była tylko skóra i kości…
Zwierzę było nieufne i nie pozwoliło, aby ktokolwiek się do niego zbliżył.
Ratownicy jednak się nie poddawali.
Był w bardzo złym stanie.
A jedyną rzeczą, która mogłaby być sygnałem, że zwierzę do kogoś należało, był szorstki sznur zawiązany wokół szyi psiaka…
To zrozumiałe, że Julia (nowe imię zwierzęcia) była sceptycznie nastawiona do ludzi i się ich bała. Ratownicy wytrwale zabiegali o to, aby zwierzę im zaufało. W końcu po jakimś czasie Julia podchodzi do pracownicy fundacji.
Od razu przewieziono ją w miejsce, gdzie została gruntowanie umyta i dokładnie ją zbadano.
Dopiero na miejscu okazało się, że zwierzę ma masę ran i ropnych zmian na ciele. Julia widząc, że ktoś się zaczyna o nią troszczyć, cichutko siedziała, mając nadzieję, że od teraz wszystko będzie dobrze.
To biedne i zaniedbane zwierzę w końcu miało swoje posłanie. Czuło się bezpiecznie i mogło spokojnie zasnąć po wyczerpującym dniu.
Julia dochodzi do siebie, ale minie jeszcze trochę czasu nim odzyska pełną sprawność. Wciąż mało je, a jej system odpornościowy nie funkcjonuje tak jak powinien. Do tego dochodzi trauma.
Na szczęście z każdym dniem jest coraz lepiej – do tego stopnia, że Julia nie boi się smyczy.
Jeśli widzisz bezdomnego psa, nie musisz od razu brać go do domu. Wystarczy, że zgłosisz to odpowiednim organizacjom, które zajmują się takimi zwierzętami. Pomagajmy bezbronnym…