Ratownicy myśleli, że znaleźli małego zmumifikowanego orangutana. Po chwili zauważyli, że oddycha
Świat, w którym żyjemy, poza tym, że zaskakuje pięknem, potrafi też przerazić ludzkim okrucieństwem wobec istot. Nie sposób zliczyć, ile razy dzielilśmy się z Wami historiami o porzuconych kotach i psach. Niestety nie tylko one poznały uczucie odrzucenia…
W dżunglach Borneo, gdzie kłusownictwo jest regularną praktyką, malutkie orangutany nie tylko widzą, jak giną ich rodzice, ale często kłusownicy siłą zabierają maluchy od ciał rodziców i wyrzucają je na pewną śmierć…
Malutki orangutan Gito został zabrany matce siłą. Gdy ratownicy go znaleźli, byli przekonani, że zwierzę nie żyje.
Ludzie, którzy przybyli z pomocą, myśleli, że patrzą na trumnę z pudełka, w której ktoś pochował orangutana. Prawda okazała się znacznie bardziej bolesna. Gito żył i ogromnie cierpiał… Podeszli bliżej i zorientowali się, że zwierzątko oddycha. Zaczęła się walka o jego życie.
Weterynarze robili wszystko, co w ich mocy, aby ocalić orangutana i dać mu szansę na normalne życie.
Gito był odwodniony i nie był w stanie nawet sam siedzieć. Był bardzo mały i słaby. Jego skóra była cienka i delikatna. Wyglądał jak mumia. Nikt nie miał jednak zamiaru się poddać. Wolontariusze regularnie smarowali ciało Gito olejkiem kokosowym, aby leczyć stany zapalne, łagodzić swędzenie i nawilżyć stwardniałą skórę. Poza lekarstwami otrzymał także masę miłości i był pod czujnym okiem przez całą dobę.
Wystarczyły dwa miesiące troski, aby zwierzę mogło dojść do siebie. Dziś widać, że jest szczęśliwy i ogromnie wdzięczny.
Jego oczy się śmieją i zaczął znów ufać ludziom. Chociaż nie jest tak owłosiony, jak powinien, powoli jego włoski odrastają. W międzyczasie jego skóra w końcu nie boli przy wykonywaniu nawet najmniejszego ruchu i jest delikatna jak u dziecka.