Przez 10 miesięcy był więziony i głodzony. Nikt nie spodziewał się, że po wypuszczeniu przeżyje noc…
Do lokalnej policji w hiszpańskiej Granadzie zadzwonił zatroskany starszy człowiek, który powiedział, że w jego okolicy znalazł bardzo zaniedbanego psa. Dodał także, że zwierzę jest wyczerpane i każda minuta w jego przypadku jest cenna. Natychmiast skontaktowano się z obrońcami praw zwierząt i weterynarzem. Ekipa ratunkowa bardzo szybko pojawiła się we wskazanym miejscu.
Reklama
Ratownicy nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Wychudzony do granic możliwości i zaniedbany pies patrzył na nich swoimi ogromnymi oczami. Widać w nich było smutek, strach, ale i nadzieję na to, że ktoś go uratuje.
Ważył niewiele ponad 7 kilogramów. Widać było każde żebro.
Obrońcy praw zwierząt nazwali pieska Barilla (firma produkująca makarony), ponieważ był taki chudy jak spaghetti.
Weterynarze zaczęli walkę o życie psa. Jego organy mogły zawieść w każdej minucie i obawiano się, że nie przeżyje nocy. Ale jego wzrok zdradzał chęć walki. Wolontariusze wierzyli, że uda im się go ocalić.
Zanim jednak można było go w ogóle nakarmić, trzeba było ustabilizować jego krążenie. Dopiero wówczas można było zacząć podawać mu małe porcje jedzenia i picia.
Suczka w końcu mogła zacząć jeść 5-6 razy dziennie, dzięki czemu zaczęła przybierać na wadze, a wraz z większą masą ciała, zaczęła odzyskiwać pewność siebie.
Barilla okazała się mieć około 10 miesięcy. Co gorsze, według weterynarzy przez większość swojego życia była zamknięta przez swoich oprawców bez jedzenia i picia… Na szczęście piesek trafił na dobrych ludzi.
Z tygodnia na tydzień stan jej zdrowia znacznie się poprawiał. Sierść zaczęła nabierać blasku i kilogramy cały czas przybywały.
W końcu pierwszy raz w swoim życiu Barilla jest zdrowa i wygląda na szczęśliwego psiaka.
Ale najlepszą wiadomością jest fakt, że zwierzę znalazło w końcu kochający dom. Eduardo Rodriguez od razu wiedział, że Barilla będzie jego nowym przyjacielem.
W nowym domu Barilla została przyjęta z otwartymi ramionami przez żonę Eduardo, jego córkę i… pięć innych psów.
Tyle się wycierpiała, że do końca dni należy jej się życie w szczęściu i spokoju. Obyś Barilla miała taki dom!
Reklama