×

Sparaliżowany szczeniak ostatkami sił doczołgał się do lecznicy

Życie wszystkich bezdomnych psów nie jest łatwe. Każdego dnia muszą bowiem same zdobyć pożywienie i znaleźć jakieś schronienie, by spędzić w nim noc. Dodatkowo często towarzyszy im trauma z przeszłości…

Poppy

Kiedy Poppy była jeszcze szczeniakiem, szybko zauważono, że ciągnie za sobą tylne łapki. Okazało się, że kręgosłup czworonoga był zmiażdżony, co spowodowało niedowład nóg. Nie mogła nimi poruszać. Cierpiała na odludziu, do czasu aż znalazła się w pobliżu rezerwatu dla zwierząt, którego pracownicy od razu zdecydowali się jej pomóc.

Los suni

Susanne Vogel pracowała akurat tego dnia w rezerwacie słoni w Botswanie w południowej Afryce, kiedy wraz z współpracownikami zauważyła rannego psa.

Kobieta wybiegła, podniosła tę niewinną istotę i widząc jej dramatyczny stan, natychmiast pospieszyła do weterynarza. Leczenie okazało się kosztowne, dlatego strona GoFoundMe założyła specjalną zbiórkę w internecie.

Widać było, że Poppy pragnie żyć. Zawieźliśmy ją do najbliższej kliniki weterynaryjnej, ale sama podróż trwała aż 8 godznin.

Pobyt w szpitalu

Psinka pozostała pod opieką weterynarza, dopóki jej stan nie uległ poprawie. Potrzebowała też operacji, ale jej stan był zbyt poważny i nikt nie chciał ryzykować. Potrzebny był czas. Dzięki zbiórce na GoFoundMe udało się zebrać prawie 40 000 zł na leczenie. Poppy znajdowała się w Greenside Animal Hospital w Johannesburgu.

Jej zdjęcia rentgenowskie pokazały, że kręgosłup był całkowicie odcięty od kończyn tylnych. Zatem operacja spowodowałaby tylko niepotrzebny ból. Lekarze uważają jednak, że suni może pomóc fizjoterapia. Na pewno polepszy kondycję, ale też siłę mięśniową.

Dalszy los psinki

Poppy niebawem otrzyma swój wyjątkowy wózek inwalidzki, który zdecydowanie ułatwi jej przemieszczanie się.

Kolejną dobrą wiadomością był fakt, że w Waszyngtonie znalazła się osoba, która zapragnęła zapewnić stały dom temu dzielnemu szczeniaczkowi.

Los sprawił, że Poppy znalazła się akurat pod miejscem, w którym pomaga się zwierzętom. Może nie takim jak ona, ale pracownicy sanktuarium są miłośnikami każdej jednej istoty. Dzięki nim psinka w końcu dowie się, co to znaczy szczęśliwe i godne życie, na jakie przecież zasługuje. Życzę jej przede wszystkim zdrówka!

Anna Zdrodowska

Mam na imię Ania, a zwierzęta już od dziecka są moją największą pasją. Jestem szczęśliwą posiadaczką psa oraz trzech kotów. Interesuję się zoologią, behawioryzmem, a także dietetyką zwierzęcą. Dzielenie się z Wami nowinkami ze świata zwierząt to dla mnie ogromna radość!

Może Cię zainteresować