Znaleziono ją, kiedy miała zaledwie 4 dni. Trudno było nawet ocenić, jakiej jest rasy
Suczka imieniem Doris miała zaledwie 4 dni, kiedy została znaleziona tuż obok kosza na śmieci. Kto wie, co by się z nią stało, gdyby nie ratownicy zwierząt, którzy jej pomogli.
Psinka była tak mała, że wolontariusze nie mieli pojęcia jakiej jest rasy. Nie to jednak było największym problemem…
Szczeniak był zbyt młody, aby przetrwać bez mleka matki. Nie obyło się więc bez całodobowej opieki, podczas której był karmiony mlekiem z butelki przez kierowniczkę schroniska, Liz Wood.
To właśnie ona opiekowała się suczką przez całe trzy miesiące, podczas gdy zwierzak odzyskiwał siły.
Dori miała ogromne szczęście, że ją znaleźliśmy. Była bardzo mała i wyczerpana, kiedy trafiła do naszego ośrodka. Nie byliśmy pewni, czy przetrwa nie mając u boku swojej mamy. To straszne, że ktoś potrafi pozostawić w ten sposób małe, bezbronne zwierzę – mówi Liz.
Dzisiaj Doris jest już dużym, w pełni zdrowym zwierzakiem. Wszystko zawdzięcza swojej zastępczej, ludzkiej mamie, która troszczyła się o nią na każdym kroku.
Tylko na nią spójrzcie. Wyrosła na pięknego zwierzaka. Jestem z niej taka dumna – dodaje Wood.
Nie trzeba było długo czekać, aby piękny i energiczny zwierzak został adoptowany.
Kiedy tylko zobaczyliśmy Doris zakochaliśmy się w niej od pierwszego wejrzenia. Wiedzieliśmy, że musimy ją mieć, dlatego zdecydowaliśmy się przyjąć zwierzaka pod swój dach – mówi nowa właścicielka czworonoga.
Doris cieszy się każdą chwilą życia. Gospodarz nowego domu zwierzaka jest listonoszem, z którym czworonóg uwielbia podróżować. Z uśmiechem na twarzy wita również każdą napotkaną osobę, kiedy tylko wysiądzie z pojazdu.
To niesamowite stworzenie. Szukaliśmy inteligentnego psa i nie mogliśmy lepiej trafić. Założyliśmy jej nawet konto na Instagramie, na którym śledzi ją już ponad 1400 osób!
Po deszczu zawsze wschodzi Słońce. Tak było również w tym przypadku. Choć wydawać by się mogło, że los zwierzaka jest już przesądzony, szczęście ostatecznie się do niego uśmiechnęło.
