×

Bezdomny pies na parkingu zaczepiał ludzi i błagał o pomoc. Okazało się, że skrywał tajemnicę

Mały kundelek znaleziony na parkingu swoim uporem odmienił nie tylko swoje życie. To historia, która wyciska łzy.

Dziewczyna spotyka bezdomnego pieska na parkingu. Okazało się, że skrywał pewną tajemnicę

Wiele rzeczy możemy w życiu zaplanować i mieć nadzieję, że pójdą zgodne z tymże planem, ale czasami wydarza się coś zupełnie nieoczekiwanego, co może być jeszcze lepsze niż plany. Przekonała się o tym 18-letnia Destiny Vasquez, kiedy na restauracyjnym parkingu zaczepił ją uroczy, mały piesek, który zupełnie się nie bał i zachowywał tak, jakby prosił, żeby go adoptować. Wzruszona nastolatka zadzwoniła do swojej matki, która prowadzi dom tymczasowy dla bezdomnych zwierząt:

„Płakałam i mówiłam : Mamo, proszę cię, ja go muszę zabrać, proszę cię mamo” – opowiada Destiny.

Matka dziewczyny niewiele się namyślając, wsiadła w samochód i przyjechała do zapłakanej córki. Wtedy odkryła, że piesek miał przyjaciela, równie ufnego jak on sam.

„Poszłam porozmawiać z menadżerem restauracji. Okazało się, ze obydwa żyją tam już od dłuższego czasu” – opowiada matka Destiny, Jessica Marin.

Marin zrobiła pieskom zdjęcia i razem z filmikiem nagranym przez córkę wysłała do Leslie Ysuhuaylas Hennings, która zajmuje się problemem bezdomności psów i próbuje nagłaśniać poszczególne przypadki w mediach społecznościowych.

https://www.facebook.com/leslieyhennings/posts/4563699973656031

 

Plan się powiódł 🙂

„Od razu jak je zobaczyłam, wiedziałam, że muszę po nie jechać, nie mogłam uwierzyć że tak długo żyją na ulicy” – opowiada Ana Teran, wolontariuszka fundacji Animal Aid Brigade, która wypożyczyła samochód i pojechała do Teksasu z Huston, żeby zabrać pieski.

W tym samym czasie Jessica Marin zapakowała psiaki do samochodu i pojechała na spotkanie z Aną:

„Kiedy je w końcu zobaczyłam, aż nie mogłam uwierzyć. Były takie kochane, ufne, jedyne czego chciały to żeby ktoś je kochał. Bez problemu zdobyłam ich zaufanie i wpakowałam do samochodu, zupełnie się nie bały, machały ogonami i popiskiwały radośnie. Nawet nie wiedziały, gdzie je zabieram, ale już były szczęśliwe – opowiada wzruszona.

Kiedy pieski w końcu spotkały się z Aną (która miała na pokładzie jeszcze kilka innych „bezdomniaków”, planując zabrać je do fundacji w Huston), kobieta wiedziała, że czas ich cierpienia dobiegł końca:

„Powiedziałam im: pokażę wam, że życie może być fajne, że może być przygodą, chcę żebyście wiedziały, że teraz już wszystko będzie dobrze. Zasnęły spokojne i zrelaksowane”

Obecnie obydwie suczki – nazwane Pepper i Patty przebywają u Any Teran w domu tymczasowym. Są grzeczne, ufne i uśmiechnięte i wszystko je ciekawi. Wkrótce zostaną przekazane do adopcji!

Kochamy szczęśliwe zakończenia!

Może Cię zainteresować