×

Dramatyczne poszukiwania dwóch suczek. „Nagle dostałam wiadomość, że są już 10 km od domu”

Flora i Kora – historia zaginionych suczek ze szczęśliwym zakończeniem

W Internecie można znaleźć setki ogłoszeń o zaginionych zwierzętach. Podkopanie ogrodzenia, zerwanie się ze smyczy na spacerze – wystarczy chwila nieuwagi, by psiak oddalił się od niczego niepodejrzewającego opiekuna. Żądne przygód zwierzęta, gdy już się wybiegają i pozwiedzają okolicę, najczęściej zaczynają tęsknić za swoim ukochanym panem lub panią. Jednak w większości przypadków wtedy są już zbyt daleko, by znaleźć drogę powrotną. Niestety, część zaginionych zwierząt, nigdy nie odnajduje drogi do domu. Tułają się, bezskutecznie próbując wrócić do swojego właściciela. Każdego roku tysiące psów trafia do miejsc, w których trudno ustalić ich los. Dziesiątki z nich zostaje zabitych, umiera z głodu lub wyczerpania, gubi się bez wieści, przepada lub zostaje zamknięta w schroniskach. A właścicielom pękają serca…

Psy w schroniskach – ile ich jest?

W Polsce funkcjonuje ponad 140 oficjalnie zarejestrowanych schronisk dla zwierząt. Oprócz nich działają jeszcze schroniska niezarejestrowane, zwane przytuliskami. Rocznie trafia tam od 70 do 100 tysięcy psów. W sytuacji zaginięcia zwierzaka właściciel zdaje się być bezradny. Obdzwanianie okolicznych schronisk i lecznic, rozwieszanie ogłoszeń, kuszenie znalazcy nagrodą pieniężną – to niektóre z dostępnych metod. Zazwyczaj jednak bezskuteczne, nie przynoszą oczekiwanego efektu – psiaka nie udaje się odnaleźć…. 

Zaginione psy – Flora i Kora

Na szczęście w gąszczu przygnębiających informacji, znajdują się i takie, które przywracają nam trochę nadziei w obliczu takich sytuacji. Dzisiaj chcielibyśmy nieco przybliżyć Wam historię pewnej zaginionej pary suczek rasy Wachtelhund. Flora i Kora to psy aktywne myśliwskie, są więc bardzo aktywne i ciekawskie. Jak większość, zwierzęta są także ciekawe świata i żądne nowych przygód, często szalenie stresujących dla ich opiekunki. Niestety tym razem, jedna z ich wędrówek okazała się zgubna w rezultatach. Wszystko zaczęło się pewnego słonecznego, sierpniowego dnia…  

Co wydarzyło się tego feralnego dnia? 

Początki tej historii sięgają na długo przed feralnym sierpniowym dniem, a mianowicie, wszystko zaczęło się już w dzieciństwie naszych uroczych psiaków, bowiem oba, możliwe, że z racji swojego rodowodu, mają dusze uciekinierek. Płochacze niemieckie to jedna z najstarszych niemieckich ras psów myśliwskich, których przodkami były psy gończe, nic więc dziwnego, że zarówno Flora, jak i Kora we krwi mają tropienie i polowanie, zwłaszcza na ptactwo wodne.  Z tego względu informacja o zniknięciu czworonogów nie stanowiła dla Pani Jowity niespodzianki, co jednak nie umniejszyło jej zmartwienia. Jak sama wspomina:

Ten sierpniowy wtorek na zawsze wyrył się w mojej pamięci. Kiedy w aplikacji pojawił się komunikat o ucieczce suczek i ich lokalizacji (były już ponad 10 km od domu!), natychmiast wyszłam z pracy, wsiadłam w samochód i ruszyłam na poszukiwania.

Jak okazało się po niewielkim, domowym dochodzeniu, psom udało się umknąć przez bramę, którą zostawił uchyloną niefrasobliwy robotnik pracujący na podwórku.

Nasi znajomi i domownicy, znając naturę Flory i Kory, zawsze upewniają się, że furtka jest zamknięta, ale tym razem zapomnieliśmy przypilnować Pana Mariana! Nie wiem jak mógł zapomnieć, tyle razy mu przypominałam! 

Na szczęście technologia bywa mniej zawodna niż ludzie i Pani Jowita wciąż miała szanse na odnalezienie swoich psów. 

Jak potoczyły się losy Flory i Kory?  

Co działo się z psiakami pod ich nieobecność? Jakie przygody spotkały na swojej drodze? Tego nie wiemy. Za to doskonale orientujemy się w tym, co przeżywała ich właścicielka. Jak nietrudno się domyślić – był to dla niej koszmar. Jak sama mówiła:

Wiem, że może to zabrzmieć nadto dramatycznie, ale to był najgorszy dzień w moim życiu. W momencie gdy uświadomiłam sobie, że mogę już nigdy nie  zobaczyć — wpadłam w panikę! Jednak wiedziałam, że nie mogę oddać się rozpaczy i muszę zacząć działać, dlatego pędem ruszyłam w okolicę lokalizacji Kory i Flory.

 Los Flory i Kory stał przed znakiem zapytania. Suczki były nad malutką rzeczką Irenką, ale bardzo szybko się przemieszczały.

Nie ukrywam, że całe poszukiwania utrudniał fakt, że pojechałam autem osobowym zamiast terenówką. Ponadto jestem w 8 miesiącu ciąży i na domiar złego miałam na sobie szpilki. Spróbujcie biegać po błocie w szpilkach i z ciążowym brzuchem! Jakby tego było mało bateria w GPS była już bardzo słaba, więc liczył się czas. Coraz bardziej się niepokoiłam!

Następnie Pani Jowita otrzymała z infolinii informację, że psy przeprawiły się na drugi koniec rzeki.

Jak na złość, aby się tam dostać, musiałam objechać roboty drogowe i nadrobić kilka kilometrów, co jeszcze bardziej mnie zestresowało. W końcu zaparkowałam na skraju czyjegoś pola. Aplikacja wskazywała, że moje pieski są w pobliżu, niestety GPS był już na wyczerpaniu – widniało na nim: 1% baterii. Brnąc przez błoto, zaczęłam je nawoływać i po chwili w końcu je zobaczyłam. Mokre, ubłocone i niesamowicie szczęśliwe podbiegły do mnie, merdając ogonami. Pozostało nam już tylko odnaleźć porzucony nie wiadomo gdzie samochód…

Szczęśliwy powrót to domu!

Na szczęście cała historia zakończyła się szczęśliwie, a pieski wraz z właścicielką odnalazły się, a także swój samochód i bezpiecznie wróciły do domu. Ucieczka Flory i Kory była wielkim wstrząsem dla Pani Jowity, jednak dzięki jej przezorności wszystko dobrze się skończyło. Ona wykazała się dalekowzrocznością, a Petgram spisał się na piątkę z plusem. Niestety zdecydowanie nie każda sytuacja tego typu ma szczęśliwe zakończenie i niewielu opiekunów psów jest na tyle rozsądnych, żeby zaopatrzyć swojego pupila w Lokalizator Petgram. Jednak pokładamy szczere nadzieje, że coraz więcej właścicieli psów, zwłaszcza tych żądnych przygód, jak Flora i Kora, pomyśli o środkach bezpieczeństwa, zanim dojdzie do ich zaginięcia. 

Zadbaj o bezpieczeństwo swojego psa!

Podsumowaniem jest szczęśliwe zakończenie tej historii. Morałem zaś fakt, że poza bacznym obserwowaniem swoich pupili, dobrym rozwiązaniem jest także odpowiednie zabezpieczenie na wypadek ich zaginięcia.

Anna Zdrodowska

Mam na imię Ania, a zwierzęta już od dziecka są moją największą pasją. Jestem szczęśliwą posiadaczką psa oraz trzech kotów. Interesuję się zoologią, behawioryzmem, a także dietetyką zwierzęcą. Dzielenie się z Wami nowinkami ze świata zwierząt to dla mnie ogromna radość!

Może Cię zainteresować